Duch narzekania

Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili. Mt 11, 16 – 19

Dzieci bardzo lubią się bawić. Czasem bawią się w zabawy dorosłych, próbując ich naśladować. W ten sposób mogą jednocześnie uczyć się nowych ról życiowych, które być może kiedyś będą ich udziałem. Jezus w tej ewangelii okazuje się wnikliwym obserwatorem rzeczywistości i pokazuje taki właśnie przykład zabawy dzieci. Ale co tam widzi? Widzi, że nawet wśród dzieci są malkontenci, wiecznie niezadowoleni i to niezależnie od tego, co się im zaproponuje, niezależnie jaką rozrywkę im się wymyśli.

„Chcieliśmy się z wami bawić w wesele, a wyście nie chcieli tańczyć… no to zmieniliśmy zabawę i chcieliśmy się bawić w pogrzeb, płakać też nie chcieliście…”. Uświadomiłem sobie na modlitwie, jaka to w sumie ciężka choroba – malkontenctwo. Narzekanie na wszystkich i na wszystko. Kiedy nigdy nie jest tak, jak „powinno być”. Nigdy nie jest tak, żeby być zadowolonym. Przypomniałem sobie momenty, kiedy było narzekanie, skwaszenie, nieprzyjęcie rzeczywistości takiej, jaka była. Nawet teraz czasem potrafi się ta opcja włączyć i zatruwać życie.

Bo taki człowiek jest niezdolny do zrobienia kroku naprzód. Nie potrafi zmienić tego co jest w coś lepszego, bo nawet to, co jest – jest „nie tak, jak miało być”. A przecież, aby zrobić coś lepszego, to trzeba zgodzić się na to, co jest – wszak musi być jakaś podstawa do ulepszenia. Człowiek narzekający jest niewdzięczny, za nic nie potrafi dziękować, niczym nie potrafi się ucieszyć. To bardzo często smutny, zgorzkniały i skupiony na sobie perfekcjonista, szukający „idealności” i „doskonałości”, której jednak na tym świecie znaleźć mu się nie uda.

Ale Jezus pokazuje też wymiar duchowy tej postawy i w sumie o to Mu najbardziej chodzi. Bo ta postawa odbija się we wszystkich sferach życia człowieka, tej duchowej również. Do takiego człowieka Dobra Nowina nie ma szans dotrzeć. Przyszedł Jan Chrzciciel – był ascetyczny, surowy, dużo pościł i dawał dobry przykład, nauczał z mocą – zły duch go opętał. Przyszedł Jezus – był łagodny i cierpliwy, jadł i pił, szczególnie z grzesznikami, pomagał słabym i ubogim – żarłok i pijak. Tak źle, tak niedobrze… Taki człowiek nie znajdzie nigdzie Boga, bo przecież nigdzie nie jest idealnie, nigdzie nie jest po jego myśli, zawsze i wszędzie można się do czegoś przyczepić.

Panie, chroń mnie od choroby malkontenctwa i daj mi łaskę zaangażowania się w Twoje panowanie, Twoje królestwo, Twoje życie! Idąc za Tobą, chodząc Twoimi śladami wiem, że doprowadzą mnie one na krzyż, dlatego nie chcę narzekać na trudy życia, bo przecież zgadzam się i przyjmuje takie życie, właśnie takiego życia chcę! Panie, niech duch radości i pokoju panuje w moim sercu, przyjmując wszystko, co z Twojej ręki otrzymuję.

1 Comment

  1. Bożena
    14 gru, 2012

    A przecież, aby zrobić coś lepszego, to trzeba zgodzić się na to, co jest – to jest ta DOBRA NOWINA. We wszystkim co się dzieje w moim życiu szukam Pana Boga. Uczę się panować nad tym aby” nie szemrać” ,nie narzekać ,bo dobry BÓG wie co dla mnie na ten czas jest dobre. Cały czas się uczę i proszę o radość mego serca, bo to ona pomaga wzrastać i iść za Panem Jezusem.:)

Skomentuj Bożena Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *