Trochę pokory
Kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Mk 10, 35 – 45
Logika świata, którą jestem przesiąknięty. Nie dość, że prośba taka „po naszemu”, to jeszcze jakim tonem. „Chcemy, żebyś nam uczynił… chcemy być po prawej i lewej Twej stronie…” Widzę w tym zarozumiałość i pychę. Bo niby dlaczego właśnie oni mieli siedzieć bliżej Jezusa niż pozostali uczniowie. Czy dlatego, że byli jego kuzynami? Dzisiaj wiedzielibyśmy, jak taką postawę nazwać. Ale reszta uczniów wcale nie lepsza. Bo skąd wzięło się ich oburzenie, jak nie z zazdrości? A zazdrość… to druga strona tego samego medalu, zwanego pychą. Bo przecież mnie pominięto. Jak śmieli!
Wiele tej postawy zobaczyłem w sobie w różnych momentach życia. Postawy zarozumialstwa, tzn. wywyższania się i zadzierania nosa z powodu inteligencji, wiedzy, radzenia sobie, bycia tym lub owym. W sumie każdy powód jest dobry, by stanąć „wyżej” od innych. A zarozumialstwo prościutko prowadzi do pychy, która jest jego (zarozumialstwa) szczytem, czyli do poniżania, deprecjonowania innych, choćby w myślach. Bo w sumie jestem dobrym chrześcijaninem, nie mogę takich „brzydkich” cech ujawniać. Ale poniżyć kogoś w myślach… przecież nikt nie widzi. Tylko że to niczego nie zmienia. Pycha jest pychą i nawet gorszą, bo ukrytą. Panie Jezu, jak w wielu sytuacjach myślę, czuję i działam według ludzkiej tylko logiki, czasem ładnie przypudrowanej sympatyczną twarzą, uśmiechem czy czym tam jeszcze…
Twoja logika, Panie. Jakże jest inna. Dotyka sedna mojej choroby duchowej, zwanej pychą. Po pierwsze – potrzebuję stanąć w prawdzie, co już jest nie lada wyzwaniem. A prawda jest jedna: jestem grzesznikiem, ale kochanym przez Ciebie. Pokora idzie dokładnie po tej drodze. Jestem grzesznikiem, tzn. nie jestem od nikogo lepszy, nie mam powodu do wywyższania się, wybielania, samo-usprawiedliwiania. Jestem taki sam jak ci, których osądzam i wobec których się wywyższam. Wszak Ty jesteś Ojcem, a my wszyscy braćmi jesteśmy. Jestem grzesznikiem, ale kochanym przez Ciebie do szaleństwa. Kochanym, tzn. nie mam również powodu do samo-potępienia, oskarżania siebie i wydawania wyroków. Pycha, która jest zawsze radykalną koncentracją na sobie samym (na swoim ego) chodzi dwoma drogami: albo samouwielbienia albo samo-potępienia. Albo jestem ten najlepszy, albo ten najgorszy. Ale zawsze to ja jestem taki, czy inny.
Pokora to radykalne zwrócenie się ku drugiemu. To stanięcie na końcu szeregu, to stanie się niewolnikiem. Wiem, wiem… współcześni obrońcy praw człowieka zaraz się na to oburzą (ciekawe, że o prawach tyle się mówi, o obowiązkach i odpowiedzialności już mniej). Ale tu nie chodzi o sztukę dla sztuki. Nie mam stać się niewolnikiem, bo Jezus tak powiedział. Mam stać się niewolnikiem, bo On pierwszy stał się niewolnikiem człowieka, kiedy przyszedł na ziemię (Bóg uniżył się najmocniej, jak mógł), trudził się a wreszcie – umył człowiekowi nogi (to było zajęcie nic nie znaczących dzieci albo niewolników właśnie) i za człowieka umarł jak niewolnik na krzyżu.
Panie Jezu, ciągle Ci powtarzam, że chcę Ciebie naśladować, chcę być do Ciebie podobnym. Ale tę lekcję, lekcję pokory całe życie będę przerabiał i wcale nie jestem pewny, że kiedykolwiek w tym będę do Ciebie podobny. Wierze więc w Twoje miłosierdzie i Twoją cierpliwość nade mną – jak miałeś ją nad swoimi uczniami…
Panie Jezu, jak w wielu sytuacjach myślę, czuję i działam według ludzkiej tylko logiki,
Chcę aby w moim życiu pełniła się Twoja wola Panie , nawet wbrew mojej woli, chociaż chwilami boli i mało z tego pojmuję