Milczenie w życiu duchowym (I)
Milczenie to nie tylko kwestia braku słów. To skupienie, które przeżywamy, to wyciszenie myśli, emocji, wyobrażeń i całego świata potrzeb i pragnień, które w nas są. Wyciszenie – po coś!
Milczenie i mówienie stanowią człowieka – są jak wdech i wydech, jak skurcz i rozkurcz serca. Jest to coś istotnego dla naszego życia. Można powiedzieć, że człowiek jest stworzony przez Boga za pomocą Słowa, ale w klimacie… milczenia, kiedy Bóg tchnął w jego nozdrza tchnienie życia. Oddech Boga, Jego tchnienie – odbywa się bez słów. Jest milczeniem. W tym właśnie akcie człowiek staje się istotą żywą. Idąc dalej tym tropem mamy cały ciąg milczenia i mówienia, które jest swoistym continuum. Bóg przyprowadza do człowieka zwierzęta. Do tego czasu człowiek milczy. Jakby dojrzewał do czegoś – do nazywania zwierząt. A nazywanie oznacza panowanie nad nimi, tzn. przez ten akt człowiek wypełnia misję, przykazanie, które dał mu Bóg: „czyńcie sobie ziemię poddaną”. Milczenie przeplata się z mówieniem, ze słowem. Człowiek dojrzewa przez milczenie do wypowiedzenia słów, do nazywania stworzeń. Można powiedzieć, że milczenie dało człowiekowi przestrzeń do określenia rzeczywistości w jakiej się znajduje, do uporządkowania jej i do odnalezienia w niej siebie i innych stworzeń. W ten sposób dochodzi do wniosku, że nie znajduje w tych stworzeniach istoty podobnej do siebie – adekwatnej. Czuje brak – mówienie sprawiło, że człowiek odczytał w sobie inny obraz niż ten, który nazywał i tu doświadczył braku. Co robi Bóg? Wprowadza człowieka na powrót w stan milczenia (głębokiego snu) i w tym milczeniu powołuje do życia kobietę. Ten stan milczenia pozwolił człowiekowi rozpoznać w kobiecie tę, która przynależy do jego świata, jest kością z jego kości. Tu mężczyzna nie nazywa kobiety (jak w wypadku zwierząt, a więc nie panuje nad nią), tylko odkrywa jej tożsamość ze sobą samym, ze swoim człowieczeństwem. To jest poprzedzone milczeniem.
Ten przykład pokazuje wagę milczenia w naszym życiu. Można by analizować wiele przykładów, ale wniosek nasuwa się jeden: to, co najważniejsze w człowieku, bierze się z milczenia. Noc, która jest milczeniem człowieka i przyrody daje odpoczynek i pozwala popatrzeć na rzeczywistość w nowy sposób (rano). Kto chce zniszczyć człowieka zabiera mu milczenie. Milczenie pokazuje również wolność człowieka (przykładem jest proces Jezusa i Jego milczenie) i stąd prawdziwa wolność będzie zawsze szukała milczenia i się go nie boi. Kto wyklucza milczenie ze swojego życia, powoli traci jego sens. Wystarczy popatrzeć na dzisiejszy świat i wszędobylski hałas, który sprawił to, że bez niego człowiek czuje się zagubiony i bez sensu właśnie.
Czym jest milczenie? To nie jest zaprzeczenie słów, lecz przestrzeń, w której słowa mogą się narodzić. Ten bezsens, w którym tak często żyje świat i wszelki szum, hałas sprawiają, że milczenie rozumie się i traktuje nierzadko jak jakieś zaburzenie w komunikacji, jakiś defekt czy brak dialogu. Wielu ludzi nie rozumie, że milczenie nie czyni człowiekowi krzywdy.
Jezus rodzi się „Wśród nocnej ciszy…” – w milczeniu świata, kiedy gwar cichnie. Jego życie ukryte również odbywa się za zasłoną milczenia, ze skąpymi tylko słowami w Ewangelii. Swoją misję rozpoczyna w milczeniu na pustyni. Mamy dużo się modlić, tzn. mieć relację z Ojcem, ale nie oznacza to nadmiaru słów (Mt 6, 7). Lecz najgłębsze i może najdramatyczniejsze jest milczenie paschalne. Jezus milczy wobec tych, którzy Go lżą (Łk 22, 63), milczy, kiedy spogląda na Piotra po jego zaparciu (Łk 22, 61), milczy przed Herodem (Łk 23, 9), przed Piłatem (Mk 15, 5), jak również milczy podczas drogi krzyżowej.
Śmierć Jezusa jest formą milczenia, bo każda śmierć jest takim radykalnym zerwaniem z tym życiem, radykalnym zamilknięciem. Wielu autorów i twórców ikon pokazuje Jezusowe zejście do piekieł, do otchłani jako do miejsca, gdzie On dalej działa – wyciąga rękę do Adama i Ewy i wyprowadza ich z Szeolu, rozrywa bramy śmierci, niszczy dzieło śmierci i szatana. I być może tak było. Ale są też inni, którzy mówią: skoro Jezus się wcielił, to znaczy przyjął w całości naturę ludzką, to dlaczego nie miałby być z nami solidarny aż do końca – w naszym „milczeniu” w grobie? Jezus schodzi aż do otchłani – powiedzielibyśmy – aż do dna naszej egzystencji, bo jest do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu. I dotyka dna, tak jak my go często dotykamy, ale to Go nie niszczy. Wskrzeszony z martwych przez Ojca ma moc wydobyć nas naszego dna. Ale nawet to zwycięstwo – zmartwychwstanie – odbywa się w milczeniu. Zatem to, co najważniejsze dla nas – odbywa się w milczeniu.
Nasze milczenie. Warto zdać sobie sprawę z tego, że wobec tych wielkich wydarzeń Chrystusa, jakie dokonują się w noc narodzenia, a także ciemności śmierci i grobu – potrzeba zamilknąć. To milczenie jest oznaką pokory i czyni nas wrażliwymi na tajemnice, które przeżywamy. Milczenie pomaga nam zbliżyć się do Boga.
W kontaktach z ludźmi możemy się wzajemnie zrozumieć tylko wtedy, kiedy oprócz mówienia, jest też przestrzeń milczenia i słuchania. Tym bardziej dotyczy to naszej relacji z Bogiem. Bez milczenia nie zrozumiemy tego, co drugi do nas mówi. Milczenie jest szkołą słuchania, patrzenia, wrażliwości na to, co wokół nas się dzieje – jest szkołą kontemplacji. O to m.in. chodzi również w słynnej ignacjańskiej zasadzie bycia kontemplatywnym w działaniu – bycia wrażliwym na rzeczywistość, w której mieszka i działa Bóg, pośród tego wszystkiego, kim człowiek jest i co ma do zrobienia.
Ojcowie pustyni widzieli i korzystali z trzech funkcji milczenia:
a) Jako środka do unikania grzechu. Była to dla nich obrona pierwszorzędnej wagi (por. Jk 1), która pozwalała zachować duszę w pokoju, zdobyć pokorę, nie osądzać bliźniego.
b) Jako świadectwo. Siła milczenia wyrażała siłę wiary, słowa okazywały się zbyteczne. Ojcowie „mówili” czynami. Na tej samej linii jest św. Ignacy z Loyoli, który mówi, że „miłość bardziej winno się zakładać na czynach niż na słowach”.
c) Milczenie wobec Słowa Bożego – pojawiało się na skutek wielkiego szacunku do Pisma Świętego.
cdn.
Od jakiegoś czasu robię sobie całe dnie pustyni i czuję jak trudno jest mi zamilknąć wewnętrznie. Aczkolwiek kiedy mi się to uda, są to chwile największego szczęścia. Dziękuję za ten artykuł, upewnił mnie, że droga poszukiwania ciszy i milczenia we mnie samej jest właściwa:-)
„Kto chce zniszczyć człowieka zabiera mu milczenie”. Są chwile kiedy emocje i uczucia robią ogromny hałas we mnie i mam wrażenie że chcą zapanować nade mną, nie chcą słuchać mojej woli i się wyciszyć. Jeśli im ulegam niewiele dobrego się dzieje.
Czasami udaje mi się zatrzymać się na chwilę i uciekać się o pomoc do Boga – wtedy wcześniej czy później wzburzenie mija i mogę w miarę spokojnie przemyśleć sytuację.
Panie Jezu oddaję Ci siebie, proszę pomóż zapanować nad tym hałasem we mnie, bo wtedy tak trudno usłyszeć Ciebie.
Milczenie uczy mnie; słuchania i przyglądania oraz smakowania:)