Proste oko
Gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje. Mt 6, 19 – 23 Zobaczyłem ten dzisiejszy tekst jako ukazanie dwóch aspektów wolności: od czegoś i ku czemuś. A pomiędzy nimi, w centrum człowieka – Skarb. Najpierw o gromadzeniu skarbów. To niewątpliwie wolność „od”. Jezus mówi, by nie gromadzić skarbów na ziemi, lecz w niebie. Gdzie jest mój skarb? Kto lub co nim jest? Tekst sugeruje, że będzie nim albo to, co ziemskie, albo to, co niebieskie. I że do tego właśnie będzie przywiązane moje serce. Tuż przed tymi słowami Jezus mówi o modlitwie, poście i jałmużnie oraz o nagrodzie, którą można albo samemu sobie wziąć, ale otrzymać ją od Ojca. Więc jest jakaś nagroda, jest jakiś skarb. Na innych miejscach...
Czytaj DalejPozwólcie dzieciom
A Jezus, widząc to, oburzył się… Mk 10, 13 – 16 Zobaczyłem moimi oczami dziecko jako symbol pragnień, marzeń, energii życiowej, dynamizmu, radości, ciekawości, otwartości, potencjału, zaufania… To dziecko jest we mnie. Ono tam jest, na równi z kimś dorosłym we mnie. I zobaczyłem, że ten dorosły we mnie (kimkolwiek by był) zachowuje się jak uczniowie. Jest szorstki wobec tego dziecka, zabraniający, tłumiący jego naturalne odruchy, budujący dystans a chwilami nawet wrogość. A że jest „dorosły”, to „zawsze” ma racje i jeśli nie po dobroci, to przemocą jest w stanie przeforsować swoje zdanie. Uświadomiłem sobie, jak bardzo potrafię tłumić w sobie to, co jest we mnie z dziecka. Co jest...
Czytaj DalejPrzyobleczony w moc
Aż będziecie przyobleczeni w moc z wysoka. Łk 24, 46 – 53 Pan Jezus odchodzi do nieba. Wraca do Ojca, od którego wyszedł. To jest i moja droga. Ona wiedzie przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Tak jak Jezusowi, tak i mi zostają zadane rany. Zadaje je grzech, krzywda, zło, niewdzięczność… zadają je inni, zadaję je sam (sobie i innym). Jezus wraca do Ojca zraniony. Przez przebaczenie te rany nie krwawią i nie bolą, ale dziury pozostały. I taki Jezus wstępuje do nieba. To jest i moja droga. Poruszają mnie słowa Jezusa o oczekiwaniu na moc z wysoka. Jezus na tę moją drogę, w której nieraz jeszcze będę raniony posyła mi moc z wysoka. I mówi, że będę nią przyobleczony, tzn. ubrany. Ale nie na zasadzie ubrania, które...
Czytaj DalejWytrwajcie
Wytrwajcie w miłości mojej! J 15, 9 – 11 Miłość, w której mam wytrwać, mam stawać się podobna do tej, jaką Ojciec umiłował Syna, a Ten z kolei umiłował mnie. To znaczy, że miłość pochodzi z góry. Podobnie pisał św. Jakub o wszelkim dobru (Jk 1, 17). Najpierw więc potrzebuję miłość przyjąć. Uczę się kochać przez to, że w pierwszej kolejności jestem kochany. To jest nasze ludzkie doświadczenie. Zanim dziecko odwzajemni miłość swoich rodziców, najpierw jest kochane „za nic”, po prostu bo jest. Jest kochane, bo jest owocem miłości. Oczywiście, w tę miłość potrafi wkraść się grzech, zło, egoizm, krzywda, które pierwotny zamysł wypaczają. Ale źródło jest właśnie takie – najpierw jestem...
Czytaj DalejPrzyjąć Maryję
A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Ga 4, 4 – 7 Jezuici czczą dziś Maryję, jako swoją Matkę. Stąd i liturgia bardziej uroczysta oraz trochę inne czytania. Moją modlitwę oparłem właśnie na nich i tym chcę się dzisiaj podzielić. Maryja jest Matką Jezusa. Kiedy przyszła pełnia czasu Bóg właśnie przez nią posłał do nas swojego Syna. Posyła Syna, aby wykupić niewolnika – jak pięknie to ujmuje Exsultet śpiewany podczas Wigilii Paschalnej. Ale to przyjście Jezusa i zbawienie, które się przez Niego dokonuje sprawia, że przestaję być niewolnikiem, a staję się przybranym synem Ojca. Bóg mnie nie oddala, nie odrzuca, nie potępia. W Jezusie przyjmuje mnie jako swego syna. Bardzo mnie to porusza. Zostaję...
Czytaj Dalej