Czy Ją przyjmę?

Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. J 1, 1 – 18 Świętujemy narodzenie Miłości. Nie jakiejś abstrakcyjnej, urojonej, lecz takiej z krwi i kości. Jej przyjście dokonuje się Wśród nocnej ciszy… Przychodzi do swojej własności w ciemności nocy, ciszy (by tylko tak można usłyszeć przychodzące Słowo), ubóstwie, wśród zwierząt, chłodu, może nawet niemiłego zapachu… przychodzi wyrzucone za miasto do jakiejś starej szopy, odrzucone przez ludzi, w pewien sposób osamotnione. Ten opis ukazuje sytuację, w której narodziła się Miłość ponad dwa tysiące lat temu. Opisuje również moje serce, gdzie chce urodzić się dzisiaj. Bo to wszystko mieści się w moim sercu: ciemność, chłód, biegające...

Czytaj Dalej

Brzemię

Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie. Mt 11, 28 – 30 Dźwigać brzemię Jezusa… Wczoraj  podczas modlitwy o uzdrowienie modliliśmy się z Maryją jako szczególną towarzyszką Adwentu. Maryja oczekuje z nami na przyjście Jezusa. Ona teraz jest brzemienna, a więc… nosi brzemię. Ale tym brzemieniem jest Jezus, wcielony Bóg. A co dla mnie jest brzemieniem? Co ja noszę w sobie i jest mi z tym ciężko? Wczoraj modliliśmy się, by w ręce Maryi złożyć te wszystkie nasze brzemiona, obciążenia, trudy i całe to jarzmo, które ktoś na nas wrzucił, albo z większym prawdopodobieństwem – sami sobie wrzuciliśmy na ramiona. Oddać nasze brzemiona Ojcu przez ręce Maryi, a z jej rąk wziąć Jej brzemię –...

Czytaj Dalej

Wyprostuj palce

Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Łk 23, 44 – 53 Kiedy rozmyślałem dziś o śmierci – tej Jezusa i tej mojej, to dotarło do mnie, że ja się jej tak naprawdę boję. Nie wyobrażam sobie, bym miał teraz odejść. I nawet nie to, że jestem jakoś przywiązany do życia. Może bardziej do ludzi. Ale to byłbym w stanie przekroczyć. Ten lęk… bo chyba nie jestem gotowy, chyba nie jestem pogodzony i skoro czasem trudno mi z tym życiem (jakbym nie umiał żyć), to i trudno ze śmiercią. Najbardziej w tym wszystkim dotyka mnie to, iż nie jestem w stanie śmierci kontrolować. A uświadomiłem to sobie, kiedy mówiłem o tym w telewizji (do obejrzenia tutaj). Bo przecież śmierć wymyka mi się z rąk. A ja lubię kontrolować i...

Czytaj Dalej

A nie chcieliście

Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Rz 8, 31b – 39 Ani to, co zewnętrzne, ani to co wewnętrzne nie może mnie odłączyć od miłości Chrystusa. Bo ta miłość do mnie nigdy się nie zmienia. Jest niezależna od okoliczności zewnętrznych (ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość…), jak również wewnętrznych (grzech). Bo czyż Bóg może o mnie zapomnieć i przestać mnie kochać? Czy rodzic zapomina i przestaje kochać swoje dziecko? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie (por. Iz 49, 15). Miłość Boga jest większa i przekracza to, co ludzkie. Moja słabość i grzech nie odpychają ode mnie mego Stwórcy i Ojca, lecz wzbudzają w Nim litość do mnie i pragnienie doprowadzenia mnie do zmiany na...

Czytaj Dalej

Równina

Zszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Łk 6, 12 – 19 Patrząc na to wszystko, co dzieje się w dzisiejszej Ewangelii, a co dla mnie jest wzorcową drogą modlitwy, pomyślałem dzisiaj, że… jest to strasznie trudne i nie mam na to sił. Wyjść na górę, aby się modlić. Sama modlitwa to jak najbardziej, ale do niej naprawdę trzeba wyjść… z siebie, ze swojego egoizmu, zapatrzenia w swoje sprawy, w swój nos. No i wyjść na górę. Trzeba pokonać trud, wysiłek. Trzeba się wspiąć, a idąc w górę człowiek w pewien sposób „oddala się” od tego, co było dotychczas, od swojego „domu”, bezpieczeństwa, znanego. „Sama modlitwa to jak najbardziej” – napisałem przed chwilą. To...

Czytaj Dalej