Miłujcie… błogosławcie…

Miłujcie waszych nieprzyjaciół… błogosławcie tym, którzy was przeklinają… Łk 6, 27 – 38 Błogosławić wszystkich. Niezależnie od tego, co zrobili, albo czego nie zrobili. Ktoś zajeżdża mi drogę samochodem, stwarza zagrożenie dla mojego zdrowia, życia… mam go błogosławić? Bo pierwsza reakcja, zdrowa i naturalna, to gniew, złość. Tylko czy tym jednym, co zrobił, mam przekreślać całego człowieka? Zauważyłem, że emocje mają taką tendecję do widzenia wszystkiego w sposób „totalny”. Wystarczy, że ktoś mi coś zrobi niemiłego, a emocje mi mówią „on jest zły”. Ale jak to? Zaraz… cały jest zły? Nie! On tylko zrobił coś pojedynczego, mogę z nim o tym porozmawiać, mogę...

Czytaj Dalej

Nie mają już wina…

Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. J 2, 1 – 12 Maryja staje dzisiaj w centrum dzisiejszego dnia. Moją uwagę zwróciło dzisiaj to, co ona robi w trudnym momencie. Znalazła się na weselu, gdzie normalnie wszystko powinno grać, a tymczasem tak nie jest. Pojawia się brak. Jest problem. Brakuje tego, czego na weselu nie powinno brakować. I ona, Maryja… nie narzeka, nie krytykuje („ktoś tu zawalił sprawę”), nie pokazuje palcem, nie szuka winnych. Ona jest tą, która zaradza potrzebie. Zdałem sobie sprawę z tego, ile razy ja czyniłem odwrotnie. Bo łatwiej jest być biernym, zewnętrznym obserwatorem. Łatwiej jest patrzeć na czyjeś zakłopotanie i kiwać z politowaniem głową. Łatwiej jest w sercu sobie myśleć...

Czytaj Dalej

Odwagi, Ja jestem!

Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie. Mt 14, 22-36 Intryguje mnie Jezus, który po rozmnożeniu chlebów, odsyła wszystkich od siebie, łącznie z uczniami i idzie na górę, aby się modlić. Mam wrażenie, że to sedno tego tekstu. Zapada wieczór, a więc jest ciemno – warunki mało sprzyjające dla człowieka, a Jezus pozostaje sam. Kiedy we mnie jest jakaś ciemność, to trudno mi zostać samemu, strasznie się wtedy miotam –  jak ta łódź uczniów przy przeciwnym wietrze. Ciemność, przeciwny wiatr, wysokie fale – wzbudzają mój lęk. A w tym wszystkim Jezusa nie ma ze mną. Przynajmniej ja to tak odczuwam. Jakoś ten tekst nie mówi mi o tym, jak cudowny jest Jezus, jak wielkie rzeczy potrafi, lecz...

Czytaj Dalej

Bartymeusz

Kiedy razem z uczniami i sporym tłumem wchodził do Jerycha, siedział przy drodze niewidomy żebrak Bartymeusz… Mk 10, 46 – 52 Jestem Bartymeuszem, kiedy zamiast wziąć swoje życie i iść drogą, siedzę przy niej i żebrzę o okruchy uwagi, miłości, zauważenia mnie. Kiedy nie chcę wziąć odpowiedzialności za siebie i swoje życie (i swoje czyny), kiedy wystarczają mi marne okruchy i nie dbam o swoje pragnienia – jestem jak ślepiec siedzący przy drodze. Ale często ścierają się we mnie dwie siły. Z jednej strony odzywają się moje pragnienia, które zaczynają krzyczeć we mnie: „Jezusie, ulituj się nade mną!”. Z drugiej zaś spotykam w sobie jakiś „tłum” myśli, które mnie uciszają, które mnie...

Czytaj Dalej