Kto dowodzi?
Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona… Łk 5, 1 – 11 Z wszystkich rybaków, którzy są na brzegu, tylko Szymon jest wymieniony z imienia. Pozostali dopiero na końcu. I to do Jego właśnie łodzi wszedł Jezus. Konkret. Jezus przychodzi do konkretnego człowieka i wchodzi w jego życiową sytuację. Tłum naucza, ale dotyka konkretnego człowieka. A aktualna sytuacja życiowa Szymona nie jest wesoła. Powrócili z połowu i nic nie złowili, więc płuczą sieci. Powinni teraz czyścić ryby, ale skoro nie ma ryb… Moment frustracji, zmęczenia, może i zniechęcenia. Porusza mnie w tym momencie Jezus, który zna ich sytuację (widzi wszak, co robią) i w żaden sposób się do niej nie odnosi. Ani ich nie pociesza, ani nie...
Czytaj DalejPrześwietlony
Słowo Jego było pełne mocy. Łk 4, 31 – 37 Tylko czy pozwalam temu słowu we mnie działać? Bo z otwartością na nie są czasem spore problemy. Czasami dlatego, że przecież „wiem lepiej” i w związku z tym „sam sobie lepiej poradzę”. Czasami tak bardzo „znam” Jezusa (jak mieszkańcy Nazaretu), że niczego się od Niego nie spodziewam. A czasami dlatego, że się tego słowa najzwyczajniej w świecie boję. Ponieważ słowo Jezusa jest jak płonąca lampa – niesie światło prawdy. I to nie byle jakiej prawdy, lecz prawdy o mnie. Często tego się najbardziej boję. Moje ego, które jest mocno skoncentrowane na obronie raz zdobytych pozycji, nie zamierza z nich zrezygnować i tracić przez to poczucia...
Czytaj DalejOdesłać wolnym
Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana. Łk 4, 16 – 30 Słowa Jezusa są pełne mocy. W tym tekście nie chodzi o jakiś wdzięk Jego słów, ale o łaskę, która z nich płynęła. Przynajmniej to tłumaczenie jest dla mnie wierniejsze i wiele tłumaczące. Słowa Jezusa były pełne łaski i mocy. Dlatego mieszkańcy Nazaretu się dziwili, no nauczyciele i uczeni w Prawie zaledwie komentowali Torę. Jezus zaś mówił z mocą. Uświadomiłem sobie jednak, że mało z tej mocy korzystam. Nie zawsze pozwalam, by słowo Jezusa (Ewangelia) mnie przemieniało,...
Czytaj DalejBałem się…
Bałem się ciebie i dlatego ukryłem talent w ziemi. Mt 25, 14 – 30 Lęk jest jakoś wpisany w moje życie, w życie każdego człowieka. Dostałem od Boga moje życie, które jest jak te talenty z przypowieści. Bo tu nie chodzi o jakieś nadzwyczajne uzdolnienia (choćby do gotowania, których ja nie mam). W takim razie ta przypowieść byłaby tylko dla części ludzi, a jest dla wszystkich. Moje życie jest darem od Boga i jako taki ma nieskończoną wartość. To życie obecnie jest zakorzenione w doczesności, lecz równocześnie jest całe zanurzone w wieczności. I to życie mam zaryzykować. Ale – jak wspomniałem na wstępie – wiele we mnie lęku. Bez ryzyka jednak daleko nie dojdę. Ta przypowieść jest zadziwiająca, jeśli się...
Czytaj DalejAż po brzegi
Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu. J 2, 1 – 11 Przyszła mi dzisiaj myśl, czy tym starostą weselnym nie jest nasz Ojciec, Bóg. On jest Tym, któremu niesiemy nasze życie, a przecież codzienność nierzadko przeżywam właśnie w taki sposób – jak wodę, która powoli sobie płynie. Wodę, która nie ma specjalnego smaku, zapachu ani innych ekscytujących właściwości. Po prostu woda. Może się ona kojarzyć z pewną szarzyzną, rutyną. Poruszyły mnie stągwie kamienne, których może nieprzypadkowo jest sześć – wszak w tyle dni Bóg ukończył stwarzanie świata, a człowiek został stworzony ostatniego z tych dni – szóstego. Więc jakby był to obraz życia człowieka, jego codzienności. I te stągwie, na...
Czytaj Dalej