Poczuć głód
Ogarnęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza. Mk 6, 34 – 44
Pewne doświadczenia wczorajszego dnia, nawet nie do końca nazwane, dają mi poczucie bycia taką owcą nie mającą pasterza. A raczej owcą, która jest lekko skołowana, ale próbuje sama sobie z tym poradzić. Dopiero dziś uświadomiłem sobie, że potrzebuję pójść do Pasterza, przyjść do tego, który daje mi poczucie bezpieczeństwa i zaspokaja moje podstawowe potrzeby.
Zaczynam odczuwać Jego litość nade mną. To powolny proces i rozpoczyna się wtedy, kiedy potrafię usiąść i zastygnąć w modlitwie. Dosłownie zastygnąć. Pozwolić Mu się ogarnąć, pozwolić Mu dotknąć tych najbardziej bolących miejsc w moim sercu. A co, kiedy nie wiem, które to są miejsca? Wtedy się nie ruszać, pozwolić Lekarzowi się zbadać. To modlitwa właśnie. Może nawet niewiele myśleć, niewiele sobie wyobrażać. Trwać w świadomości tego, że On Jest, że Jest Obecny i działa.
Dla mnie to ciągle bardzo trudne. Bo pęd życia nie pozwala na to, kieruje ciągle myśli i uczucia ku temu, by „się działo”. Przecież życie musi mieć jakieś efekty, wszystko musi się kręcić. Zbyt często nie pozwalam sobie na zatrzymanie i bycie. Za dużo się koncentruję na tym, co mam, co osiągnąłem, do czego doszedłem, co mi się udało (a jeszcze częściej – co się nie udało), czy inni są ze mnie zadowoleni, czy sprostam zadaniom i wymaganiom innych…
Ale w tym wszystkim dzisiaj poczułem głód. Zatęskniłem za tą łąką, na której mógłbym się rozsiąść wygodnie i posłuchać Mistrza. Zaspokoić głód Słowa. Przyjąć je jak pożywny posiłek, jak uzdrawiające lekarstwo. A potem… pozwolić Mu się nakarmić chlebem, poczuć Jego miłość, doświadczyć Jego hojności i rozrzutności. Bo przecież tyle ułomków chleba jeszcze zostało. Rozrzutny, prosty posiłek. Prostota i miłość zawsze idą w parze.
Panie mój, tęsknie za Tobą, jestem Ciebie głodny. Dziękuję Ci, że Ty sam pomagasz mi się zatrzymać i szukać Ciebie w moim sercu. Nakarm mnie Sobą, nakarm miłości, przebaczeniem…
Pozwolić Mu się ogarnąć, pozwolić Mu dotknąć tych najbardziej bolących miejsc w moim sercu
A potem… pozwolić Mu się nakarmić chlebem, poczuć Jego miłość, doświadczyć Jego hojności i rozrzutności.
Ojcze Grzegorzu te wszystkie napisane „wiadomości” są dla mnie i cały czas mnie prowadzą i utwierdzają. Tak Bożeno dzieje się w twoim życiu . Nie boksuj się tylko przyjmuj to z pokorą. Bo Bóg wie co dla mnie jest dobre i zaspakaja MOJE GŁODY