Korzenie które błogosławią
Gdy to posłyszeli Jego bliscy… Mk 3, 20 – 21
Czy Jezus żył w świętej rodzinie? Powiemy – tak. Maryja, Józef… owszem, ale przecież gdyby nie interwencja Boga, to ta świeżo co zaślubiona para rozeszłaby się, bo Józef postanowił oddalić Maryję potajemnie. Kryzys jak w wielu małżeństwach.
A dzisiaj? Jedno zdanie, że bliscy Jezusa, widząc co się wokół Niego dzieje i co On sam robi – idą, by Go (może nawet siłą) zaciągnąć z powrotem do domu. Bo w ich mniemaniu nie przynosi rodzinie czy klanowi chluby, ale ujmę. A przecież rodzina ma być wsparciem, miejscem bezpiecznym i życzliwym dla człowieka.
Nasze rodziny często nie są takie. Każdy z nas ma historię, która zawiera w sobie wiele bólu, cierpienia, żalu… strat miłości, nadmiaru agresji. I wiele innych. Możemy mieć poczucie straty dzieciństwa, młodości, poczucia bezpieczeństwa, beztroski, radości.
Rodzina to nasze korzenie. Z nich czerpiemy soki, nawet gdy nierzadko te soki nie były zbyt zdrowe. Może do dzisiaj ciągną się za nami skutki tego. Te korzenie są jakie są. One się nie zmienią. Podobnie jak genealogia Jezusa – również zawiera w sobie historię grzechu. Ale zawierając w sobie historię grzechu – są zanurzone w morzu łaski. Bo Bóg nigdy nie cofnął swojej ręki od Ciebie i Twoich bliskich. I nigdy nie cofnie.
Czerp z tych korzeni tyle, ile dają. Nawet, gdy dają mało. Nawet, gdy dały tylko życie. Weź je z wdzięcznością i idź dalej. Ze studni możesz naczerpać tyle, ile ma wody. Jeśli więcej nie ma – na nic się zda płakanie nad nią, by dała więcej. Korzenie dają tyle, ile same mają.
Ważna rzecz… Proś Boga, by Twoje korzenie Ci pobłogosławiły. Nie dlatego, że są takie dobre. Ale dlatego, że są Twoje! I nawet gdy są naznaczone przez grzech, to mimo to płynie w nich również łaska Boga. Przez Twoje przebaczenie dokonuje się uzdrowienie Twoich korzeni. Nie musisz ciągnąć za sobą balastu (często nie do udźwignięcia) Twojej przeszłości. Oddaj to Bogu w przebaczeniu. Proś na modlitwie, by Twoje korzenie Ci pobłogosławiły. One same mogą już nie być zdolne to wypowiedzieć. Ale Bóg może wszystko.
I jeszcze coś. Czy ja sam dla siebie jestem bliski? Bo mogę tak patrzeć na swoją rodzinę, ale czy patrzę tak również na siebie? Czy jestem pojednany z samym sobą? Jeśli tak, wtedy i przeze mnie może przepływać błogosławieństwo na innych ludzi, którzy staną się dla mnie bliscy, nawet gdy nie będzie nas łączyć żadne pokrewieństwo. Błogosławieństwo, które płynie od samego Ojca.
Przez Twoje przebaczenie dokonuje się uzdrowienie Twoich korzeni.
…i jako my przebaczamy naszym winowajcom…..dzieje się tak każdego dnia podczas MODLITWY PAŃSKIEJ.
Przeszłam 5 dniowe rekolekcje o przebaczaniu u siostry Mery i o. Jezuitów Zobaczyłam MOC i Potegę przebaczanai
„Czerp z tych korzeni tyle, ile dają” – tak, kiedyś to zrozumiałam, że nie mogę mieć pretensji, że dostałam tyle, ile moi rodzice mogli mi dać, ile sami „posiadali”. Zrozumiałam, przebaczyłam, modliłam się. Zapomniałam. Teraz bardzo mi przydało się przypomnienie – dla kogoś.
Prosić o błogosławieństwo – to mi nie przyszło do głowy. Dziękuję 🙂
Bardzo ładnie to wszystko ująłeś..
i zdjęcie niezwykle pasuje..
Jezu, Ty się tym zajmij.. zajmij… zajmij.. zajmij..