Podnieś głowę
Gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. Łk 21, 29 – 33
Od kilku dni czytamy słowa Jezusa o czasach ostatecznych, do tego odpowiednio dobrane teksty ze Starego Testamentu – choćby wizje apokaliptyczne księgi Daniela. Dzisiejsza wizja przedstawia cztery bestie, a także tron Przedwiecznego i Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach nieba (Dn 7, 2 – 14).
Chyba nie wszystko w tych wizjach rozumiem. I wcale nie jest tam napisane, kiedy się to wszystko zacznie dziać. Być może te znaki już się dzieją w świecie, a może po prostu nie umiem rozpoznawać i zamiast widzieć rozkwitające pączki figi, zostaje mi tylko figa z makiem.
Ale przyszła mi inna myśl… te bestie mogą być przecież we mnie i mnie dręczyć. Te wszystkie myśli, słabości, grzechy – to, co chce mnie poniżyć, zdeptać, zdołować, zabrać nadzieję. To, co mnie w środku zżera i ogranicza moją wolność oraz miłość… może to są te apokaliptyczne bestie. Bo jak przyjdzie koniec świata – tego nie wiem. Czy rzeczywiście takie bestie się pokażą? Też nie wiem. Ale być może one są symbolem tego mojego nieporządku w sercu, braku miłości i tych różnych „demonów” dręczących mnie w sercu.
I być może celowo właśnie ten temat pojawia się na końcu roku liturgicznego i z tymi myślami mam wejść w Adwent. Po to, by otworzyć serca na przychodzącego na obłokach Syna Człowieczego. Mam podnieść głowę i nabrać ducha, bo zbliża się moje odkupienie (jak to usłyszeliśmy wczoraj). Te wizje nie mają nas wpędzać w lęk, zamknięcie, szukanie ucieczki. Oto nadchodzi nasz Pan – podnieś głowę i nabierz ducha. Te wielkie i straszne rzeczy to tak naprawdę… powód do radości, bo to oznacza, że blisko jest królestwo Boże. I bestie się dlatego ujawniły, bo skoro Pan jest blisko, to wiedzą, że ich koniec też jest blisko.
Pan jest blisko, już nadchodzi. Do mnie należy tylko otworzyć serce i pozwolić Mu je nawrócić, przemienić, uzdrowić. Czy na to pozwolę? Czy też zamknę się w lęku…
Wow… dziękuję. To takie aktualne dla mnie…i daje nadzieję…