Gliniany kolos
To zaś że widziałeś żelazo zmieszane z mulistą gliną, a palce u nóg częściowo z żelaza, częściowo zaś z gliny oznacza, że królestwo będzie częściowo trwałe, częściowo zaś kruche. Dn 2, 31 – 45
Doświadczam mocno tej mojej mieszanki. Mam wrażenie, że jestem kolosem na glinianych nogach. Kolosem, bo pycha tak często wybija ze mnie jak woda z zapchanej studzienki, rozsadzając i zalewając po drodze wszystko. Z drugiej strony to wszystko stoi na glinie. Bo jestem gliną, choć o tym zapominam.
Zbyt często w tym wszystkim opieram się na mojej gliniastej naturze. Tylko że kończy się to wtedy jak z kolosem ze snu Nabuchodonozora – rozsypuje się pod uderzeniem byle kamienia. Trzeba się oprzeć na Bogu, na Skale… i dobrze o tym wiem. Wiedza tu jednak nie wystarczy. Bo zawsze, kiedy rozsypie się mój kolos, z uporem maniaka próbuję odbudować jego dawny blask, tracąc przy tym mnóstwo sił. Do niczego nie dochodzę, a cokolwiek bym nie zbudował, historia się stale powtarza. Byle kamyczek, byle przeciwność, drobiazg czasem, byle trudność i ludzka nieżyczliwość… cały się rozsypuję. A w zasadzie to, co budowałem – moja duma, pycha, wyniosłość, bycie „kimś”, poczucie bezpieczeństwa, stabilności i czego ja tam jeszcze nie buduję.
Moje oczy dziś padły na małą karteczkę, która leży na biurku: Miłość to owoc spotkania z Bogiem, obecnym w moim sercu, a nie zaś efekt moich wysiłków. To zdanie mocno mnie porusza, bo pokazuje – obnaża wręcz – moją słabość. Tyle wysiłków, by utrzymać jakiś status quo, by fasada nie runęła, by to, co się wydaje takie piękne, się ostało – jak świątynia jerozolimska z dzisiejsze Ewangelii (Łk 21, 5 – 11). Wiem, że gonię za mrzonką. I znów – „wiem”. Ale i tak robię swoje, czy bardziej po swojemu.
A gdzie Bóg w tym wszystkim? Na czym tak naprawdę opieram moje życie? Czy On naprawdę jest spoiwem mojej codzienności?
„I znów – „wiem”. Ale i tak robię swoje, czy bardziej po swojemu.”
dziękuję za komentarze, szczególnie modlę się ostatnio o łaskę pokory… za dużo rzeczy robiłam w życiu po swojemu, czas zaufać Panu 🙂
Jacy jesteśmy podobni…
„Byle kamyczek, byle przeciwność, drobiazg czasem, byle trudność i ludzka nieżyczliwość… cały się rozsypuję”.
🙂
Miłość to owoc spotkania z Bogiem