Złe oko
Królestwo niebieskie podobne jest do… Mt 20, 1 – 16a
Jest podobne, ale nie dokładnie takie. Jezus mówiąc o królestwie Ojca stale używa tej formułki: jest podobne. Dziś jest podobne do gospodarza, który najmuje pracowników do winnicy. Stale ten sam motyw – to Bóg wychodzi ku człowiekowi, to Bóg mnie potrzebuje, On mnie „najmuje”. To nie ja wychodzę z inicjatywą, nie ja wysyłam Mu swoje CV, nie ja zabiegam o to, by pracować w Jego gospodarstwie. On – zawsze pierwszy, wychodzący ku mnie, pragnący mnie. To Mu się nigdy nie znudzi. A mnie to zachwyca, pociąga, daje w jakimś sensie „pewność”, że nigdy nie zostanę sam, że nigdy nie będę „bezczynny”.
Moment wypłaty. Wszyscy dostają to samo. Jakże to różne od mojego, ludzkiego myślenia. Moja mentalność jest podobna do tych szemrzących robotników. Pracowałem cały dzień, więc chcę więcej od tych, którzy robili solidnie, ale tylko przez godzinkę. Jeśli tak nie jest, mam poczucie krzywdy, niesprawiedliwości, niedocenienia. Tylko że nie mam racji. Bo w królestwie niebieskim panuje inne myślenie. Tam wszyscy dostaną tyle samo, albo bardziej – to samo, czyli zbawienie. Nie będzie lepszych i gorszych. Nie będzie tych siedzących bliżej głównego stołu i tych w dalszym kącie. Zresztą… nie ośmielę się określić, jak tam wygląda, bo królestwo niebieskie podobne jest… ale nie jest właśnie takie! Nie mam bladego pojęcia jak tam jest.
Pan chce ode mnie, bym przyjął Jego sposób myślenia. Bo moje ludzie jest może czasem podobne, ale nie takie samo. Mam uznać, że to On jest Panem, On Gospodarzem i mam Mu pozwolić uczynić z tym, co Jego dokładnie to, co On zechce. A to jest trudne. Bo mam to czasem w głowie inaczej poukładane. Bo ja, być może, do zbawienia nie wszystkich bym dopuścił. Niektórym kazałbym pracować dłużej, by dociągnęli do mojej dniówki. Bo przecież wszyscy mają mieć po równo! Ale równa jest tu tylko zapłata – zbawienie. A praca? Niekoniecznie.
Mogę stać się podobny do tych szemrzących pracowników. Gospodarz wyświadczył im wielkie dobro, jednak im się nie podoba. Tak jak narodowi wybranemu na pustyni. Bóg uczynił dla nich wielką rzecz – uwolnił z niewoli, lecz oni są niezadowoleni. W Egipcie mieli „lepiej”, bo była cebula i czosnek i chleb i winogrona… Człowiek szemrzący to taki, który patrzy złym okiem. Przestaje widzieć dobro i na wszystko narzeka. Nie widzi dobra, które otrzymuje, które dostał w sposób niezasłużony. Widzi za to braki i to, co mu się należy. Staje się malkontentem i zgorzkniałym wyznawcą fałszywej religii. Bo Bóg taki nie jest, a ja mam się przecież do Boga upodabniać.
Tak naprawdę nic mi się nie należy. Wszystko jest łaską. W pierwszym rzędzie zbawienie. Ono w żadnym wypadku mi się nie należy. Zostałem wykupiony krwią Chrystusa, a nie moją własną. Mam więc patrzeć na rzeczywistość „dobrym okiem”, to znaczy patrzeć jak Bóg. Wtedy będę widział dobro, będę je afirmował, pomnażał i rozsiewał wokół siebie. Stanę się człowiekiem wdzięcznym i pokornym, we wszystkim oddającym chwałę Bogu i przyjmującym od Niego wszystko.
Zastanawiałam się, którym najemnikiem wolałabym być – chyba jednak tym pierwszym, bo wiedziłabym, że otrzymam zapłatę. Ten , co stał do wieczora w niepewności i bezczyności – to trudniejsze ,a poza tym gdyby w tej grupie wieczornej był mi ktoś bliski to pewnie też nie patrzyłabym tak szemrząco na zapłatę…..
Panie Jezu, ucz mnie Twojego myślenia i patrzenia z miłością na bliżnich
Tak naprawdę nic mi się nie należy. Wszystko jest łaską.
Panie naucz mnie przyjmować Twoje Łaski i być na nie otwartą.
„”Panie daj mi miłość i łaskę a to mi wystarczy „”
Panie, dziękuję że Jesteś zawsze pierwszy, że Pragniesz obdarzać mnie swoją Miłością. Jedyne co ja mam zrobić to otwierać się na Twoją Miłość. Dziękuję,że nie zniechęcasz się moimi upadkami, że Twoja Miłość jest bezwarunkowa.
Dziękuje Ci Panie, że w czasie ostatnich rekolekcji ignacjańskich otworzyłeś moje serce na prawdę ,że Jesteś Miłością i nieustannie pragniesz mnie Nią obdarzać.
Proszę Cię Jezu uzdalniaj mnie do patrzenia na siebie i innych ludzi tak jak Ty patrzysz.