Coś więcej
Oto tu jest coś więcej… Łk 11, 29-32
Zanim o tym więcej, to najpierw o Panu Jezusie. W sumie wszystko będzie o Nim. Bo Paweł pisze w pierwszym czytaniu, że jest On „według ciała z rodu Dawida”. No i znów mi Dawid wrócił. Dwa ważne momenty z jego życia. Najpierw to, że Bóg go wybiera, choć w ogóle nie był na króla przewidziany. Wszyscy myśleli, że to będzie pierworodny syn, najdorodniejszy, najbardziej nadający się. A Bóg zdecydował, że właśnie nie. Wybiera tego, którego nawet nie zaprosili na ucztę. Tego od pasienia owiec, w pewien sposób „odrzuconego”. Bo Bóg zawsze wybiera „kamień odrzucony przez budujących”. Dla mnie to po raz kolejny moment refleksji nad tym, co ja w sobie odrzucam, a co Bóg właśnie wybiera…
Drugi moment jego życia, to grzech, podłość, świństwo… historia jego grzechu, kiedy w relacji z Batszebą łamie nieomal cały Dekalog. Bynajmniej nie dla owej kobiety, lecz dla zachowania swojej twarzy, reputacji. Człowiek wybrany, który jest zdolny do czegoś takiego. Dawid jest we mnie. Jest i to, i to. I wybranie, i podłość. Zaufanie, i robienie po swojemu.
Zresztą podobna postać to Jonasz, wspomniany dzisiaj przez Jezusa. Jonasz, czyli człowiek uciekający przed Bogiem i schodzącym na samo dno. Dotyka w swojej historii kilku den, a to wszystko po to, by mógł na własne oczy zobaczyć Boże miłosierdzie w działaniu. A to wszystko, kiedy przeszedł przez to dno w pełni. On też – wybrany przez Boga i uciekający od Niego zarazem. Doświadczający miłosierdzia i „śmiertelnie” wkurzony na to miłosierdzie. Jonasz też jest we mnie (jak ja ich wszystkich tam mieszczę w sobie…?)
I Jezus, który pośród tego tańca: chcę i nie chcę, wybrania i podłości, zaufania i ucieczki, mówi do mnie dzisiaj „oto tu jest coś więcej”. W tej codzienności mam widzieć „więcej” – po ignacjańsku MAGIS. Widzieć tego, który wybiera i który okazuje miłosierdzie. Który pozwala uciekać, ale dogania. Widzieć więcej, to spotkać się z żywym, prawdziwym, jedynym Bogiem i pozwolić Mu się przemienić przez owo „więcej”. Nie w wielkich cudach, na które stale liczyli Żydzi, lecz w codzienności, małych sprawach. Bo w nich jest to „więcej”. A może „Więcej”…
Tylko ten, kto pochyla sie nad tym co male i niepozorne, codzienne, czasem nawet odrzucone – tak jak Jezus sie pochylal..
ujrzy.. „cos wiecej”…”COS WIECEJ”.
„oto tu jest coś więcej” …………….. i więcej……………….i więcej 🙂