Kryzysom mówię TAK
Idź bez obawy do Egiptu, gdyż uczynię cię tam wielkim narodem. Ja pójdę tam z tobą… Rdz 46, 1-7. 28-30
Bóg mówi Jakubowi coś niesamowitego, o czym już wcześniej wspomniał Abrahamowi. Idź do Egiptu… i to bez obawy. Przecież wiemy dobrze, co tam czeka Izraela. Bóg też to wie, Abrahamowi o tym wspomina, Jakubowi też. Mówi bowiem o wyprowadzeniu ich stamtąd. A wiec Bóg sam wpędza ich w kryzys.
Bóg wprowadza w kryzys, przeprowadza przez niego i z niego wyprowadza. Te słowa towarzyszą mi czasem, szczególnie, gdy sam przeżywam kryzys. Można jednak zapytać: po co mi kryzys? Nie mogło by życie iść sobie jakoś tak spokojnie i byłoby dobrze?
Zadałem sobie dziś pytanie: o co chodzi Bogu, że wprowadza mnie w kryzysy? Bo co do tego jestem w tysiącu procent pewny. To jego robota, że jestem tu, gdzie jestem i robię to, co robię. Owszem, to ja podejmuję decyzję, ale jak to powiedział Jakubowi, mówi i mnie: Ja pójdę tam z tobą…
Więc o co chodzi z kryzysami? Zdałem sobie sprawę, że jest coś przed kryzysem. Tym czymś jest Boża obietnica, choć sam nazwałem to pragnieniem Boga. Bóg ma pragnienie i chce, by się wypełniło. Jego pragnienie prowadzi do dwóch rzeczy: Bogu oddaje chwałę, a mnie przynosi dobro. Konkretne, aż do bólu konkretne. Bóg mówi czasem o swoich pragnieniach, np. do Samarytanki powiedział: „Daj mi pić”. A czego chce się napić zakochany Bóg? Oczywiście, że miłości. Więc każdy kryzys jest lekcją miłości.
Zanim Bóg spełnia obietnicę daną Abramowi, obietnicę o potomstwie jak gwiazdy na niebie, najpierw buduje z nim relację, z każdym rozdziałem księgi Rodzaju relację coraz bliższą. Bóg chce być jego JEDYNYM BOGIEM, tzn. jedynym źródłem miłości i szczęścia pośród codziennych utrapień. Kryzys do tego jedynego źródła miłości i szczęścia prowadzi (czyli do Boga), kiedy doświadczam, że sam sobie nie poradzę. Bo kryzys stawia mnie pod murem.
Ewangelia dzisiaj również mówi o kryzysie i droga jest podobna jak ta Jakubowa. Co trzeba z tym zrobić? Zgodzić się na kryzys, wejść w niego i pozwolić się Bogu poprowadzić. Bo „kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”. Celem kryzysu jest całkowicie przylgnąć do Boga, oddać Mu siebie bezwarunkowo i bez reszty jako odpowiedź na Jego miłość, zaufać bezgranicznie Jego miłosierdziu. A wydarzy się to wtedy, gdy powiem TAK tej drodze, po której Pan mnie prowadzi. Gdy powiem TAK kryzysom…
Zycie bez Boga kończy się tragedią. Coś o tym wiem. Kiedyś byłam blisko Boga, ale odeszłam w świat, bo było mi ciężko i uznałam że muszę wziąć życie w swoje ręce. Przestałam się modlić …. no i tragedia… życie się posypało. różne metody były radzenia sobie z kryzysem… żadna nie pomogła. Dopiero kiedy upadłam na kolana , Bóg przytulił i dał wytchnienie.Dziś wiem, że nie dam rady żyć bez Boga, dziś wiem jak bardzo szatan walczy o mnie… Proszę o modlitwę. za każdą dziękuję. Trudno iść w kryzysie i ciężko, dlatego proszę o modlitwę.
Dziękuję Ojcze.