Korzenie które błogosławią
Gdy to posłyszeli Jego bliscy… Mk 3, 20 – 21 Czy Jezus żył w świętej rodzinie? Powiemy – tak. Maryja, Józef… owszem, ale przecież gdyby nie interwencja Boga, to ta świeżo co zaślubiona para rozeszłaby się, bo Józef postanowił oddalić Maryję potajemnie. Kryzys jak w wielu małżeństwach. A dzisiaj? Jedno zdanie, że bliscy Jezusa, widząc co się wokół Niego dzieje i co On sam robi – idą, by Go (może nawet siłą) zaciągnąć z powrotem do domu. Bo w ich mniemaniu nie przynosi rodzinie czy klanowi chluby, ale ujmę. A przecież rodzina ma być wsparciem, miejscem bezpiecznym i życzliwym dla człowieka. Nasze rodziny często nie są takie. Każdy z nas ma historię, która zawiera w sobie wiele bólu, cierpienia,...
Czytaj DalejSyn gromu i mistyk
Przywołał do siebie tych, których sam chciał… Mk 3, 13 – 19 To wszystko wydarzyło się naprawdę. Ale dzieje się też w moim sercu. Pan woła mnie po imieniu i zaprasza do relacji z sobą. Całego, pełnego. A we mnie jest Szymon, na którym można się oprzeć jak na skale. Nosi też imię Piotr. We mnie są bracia: Jakub i Jan, którzy zostali nazwani synami gromu. Czasem gwałtowni, wybuchowi, działający impulsywnie. Jan to w ogóle jest ciekawy. Najpierw to by z chęcią ogień z nieba spuścił na tych, którzy nie chcieli ich przyjąć w Samarii. Ileś lat później pisał: „Bracia, miłujmy się wzajemnie, bo miłość jest z Boga”. Syn gromu, który stał się mistykiem. On też mieszka we mnie. Mieszka też we mnie Szymon...
Czytaj DalejOdpowiednia ilość dalekości
Jezus oddalił się… Mk 3, 7 – 12 Poruszyły i zatrzymały mnie dziś te słowa. Jezus oddalił się. Jakby potrzebował dystansu. Dalej jest też mowa, by łódka była w pogotowiu, by ludzie się nie cisnęli na Niego. Tłum, który próbuje przytłumić. Prawdziwa bliskość potrzebuje dystansu. Dźwięczy to we mnie od jakiegoś czasu i czuję, że powoli wciela się w życie. Dystans jest potrzebny, by na życie, osoby, sprawy spojrzeć inaczej.By w ogóle zobaczyć, że mój bliźni jest inny. I że Bóg jest INNY. Radykalnie inny. To taki paradoks naszej wiary. Bóg jest bliżej mnie, niż ja sam siebie, ale równocześnie między nami jest przepaść nie do zasypania. Radykalnie Bliski i radykalnie Inny. Noszę w sobie tłum: różnych potrzeb,...
Czytaj DalejMiłość i lęk
Doskonała miłość usuwa lęk… 1 J 4, 11 – 18 Moja nie jest doskonała. Mam lęków wiele. Szukam wielu zabezpieczeń, chronię się za różnymi parawanami. A to, żeby życie, a to żeby bliźni mnie nie dotknęli, nie poszarpali, nie poranili. Wiem, że to na nic, bo rany będą. Ale lęk jest. Być może podobny, jakie mieli uczniowie, kiedy zobaczyli Jezusa kroczącego po jeziorze (Mk 6, 45 – 52). Odnieśli przed chwilą sukces (a przynajmniej mieli w nim swój udział), kiedy Jezus rozmnożył chleby, ale nie mogli się nim nacieszyć. Jezus każe im przeprawić się na drugą stronę jeziora. No i są już na środku, wiatr mają przeciwny, jest pomiędzy 3 a 6 rano (najtrudniejsza pora nocy)… to taka metafora mojego życia,...
Czytaj DalejSerce i ręce
Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie… Mt 4, 12-17. 23-25 Jezus przychodzi w swoje rodzinne strony. Zostały one nazwane przez proroka „Galileą pogan”. Galilea to codzienność Jezusa, również moja. I ona nierzadko jest pogańska. Nie ma w niej miłości, nie ma wydania siebie, nie ma światła. Jest tylko skupienie na sobie, zamknięcie, ucieczka, niemoc. Do takiej mojej Galilei, takiej mojej codzienności przychodzi Pan. Ani się jej nie boi, ani nie brzydzi. Choć ja nieraz ową krainę najechałbym zbrojnie, by zaprowadzić w niej jakikolwiek porządek… Jezus, nie. Wręcz przeciwnie. Przychodzi, by dać jej światło, by głosić nawrócenie, czyli zmianę myślenia, mentalności. Z niej płynie zmiana...
Czytaj Dalej