Ciało

Bierzcie, to jest Ciało moje. Mk 14, 12-16. 22-26

Jezus każe dziś brać i jeść Jego Ciało. W oryginale użyte jest tutaj słowo soma, co oznacza, że nie chodzi tu tylko o ciało lecz o całego Jezusa. „Bierzcie Mnie” – mówiąc najkrócej, ze wszystkim, Kim jestem.

Brać Jezusa i spożywać oznacza dla mnie pozwolić Mu się przemienić. Bo staję się tym, co jem. On daje mi siebie całego właśnie po to, bym stawał się do Niego coraz bardziej podobny. Ten pokarm sakramentalny, mocą Ducha Świętego upodabnia mnie do Chrystusa. Ostatecznie mam za św. Pawłem powtórzyć: „żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus”.

Mam pozwolić się przemienić – te słowa sugerują w pewien sposób postawę bierną. Choć wolę tu bardziej użyć słów: otwarty, uważny, czuwający, przyjmujący. Bo to jest dzieło Pana. On chce tego we mnie dokonać. Kiedy Mu na to pozwalam, wtedy staję się zdolny, na Jego wzór, kochać innych miłością konkretną, praktyczną, czynną. Ale pierwsze jest przyjęcie, zgoda na to, że On mnie pierwszy pokochał (nie odwrotnie).

Ta postawa przyjmowania, uważności na Jego przychodzenie, otwartości jest swego rodzaju kontemplacją – wpatrywaniem się w rzeczywistość, obserwowanie, słuchanie, dotykanie, smakowanie – zanim cokolwiek pomyślę, zrozumiem, osądzę, zawyrokuję, uczynię. Najpierw patrzeć. Najpierw zgodzić się na rzeczywistość. Jak Maryja, która wpierw zanim osądzi czy cokolwiek powie (a tak mało mówi w Biblii), to najpierw przyjmuje, chowa i rozważa w swoim sercu. Rozważa to, co widzi, co słyszy, co ją dotyka, co jej się objawia. Ma wobec rzeczywistości postawę kontemplacyjną, która siłą miłości przechodzi w działanie.

Dla mnie to właśnie dzieje się na Eucharystii. Czy jedząc Ciało Chrystusa pozwalam, by On sam – Chrystus mnie przemienił? Czy idę drogą podobną do tej, którą podążała Maryja – od kontemplacji do działania w miłości? Panie, chcę by tak we mnie było, proszę Cię „niech mi się stanie…”.

 

2 komentarze

  1. Maja
    4 lip, 2015

    Ale są też ludzie, którzy często chodzą do Komunii i rozumieją to tak, jakby w magii – że sam fakt przyjęcia tego Sakramentu jest jakby szczepionką przeciw złu. Rozumieją to prymitywnie i dziwią się że ktoś kto często chodzi do Komunii może być opętany albo czynić zło. Ostatnio nawet siostra zakonna coś takiego twierdziła, tyle że o chrzcie. Że ochrzczeni nie mogą być opętani czy dręczeni, bo „chroni ich chrzest” . Dla niektórych jest wążniejsze też żeby upaść koniecznie na kolana niż żeby przyzwoicie żyć.

  2. Bożena
    24 cze, 2015

    proszę Cię „niech mi się stanie…” według słowa Twego i Twojej woli 🙂

Skomentuj Maja Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *