Drugie nawrócenie
I nauczał codziennie w świątyni. Łk 19, 45 – 48
Jezus chce dokonać oczyszczenia mego serca. Choć najczęściej jest tak, że ja albo sam chcę to uczynić (wtedy Zbawiciel jest mi mało potrzebny), albo nie wpuszczam tam Jezusa (bo za bardzo mi zburzy mój „święty spokój”). Tylko że sam nigdy tego nie dokonam. Już wcześniej przypudruję, zamiotę pod dywan, usprawiedliwię, wybielę… Mam zbyt dużą tendencję do samooszukiwania się, jak każdy chyba.
Dla mnie to oczyszczenie świątyni to jak drugie nawrócenie. Bo Żydzi wierzyli w Boga, ale przykryli Go swoimi zwyczajami, przyzwyczajeniami, przepisami, „tradycjami” i tym wszystkim, co zamiast ułatwiać relację z Bogiem, przybliżać Go i ukazywać, zaczęło Go ukrywać, przykrywać, oddalać, pomniejszać Jego rolę. Większą rolę miały zwyczaje i przepisy, żywa relacja z Bogiem. Drugie nawrócenie to nie nawrócenie do Boga (tym jest pierwsze nawrócenie), lecz oczyszczenie serca z tego, co jest pozorem dobra. A to już dużo trudniejsze i delikatniejsze. W tym nawróceniu chodzi właśnie o to, by przestać siebie oszukiwać, że niby jestem taki już dobry, pobożny, ułożony, opanowany, kochający Boga i bliźnich… Bo jeśli nie przestanę się oszukiwać i nie pozwolę Jezusowi oczyścić serca – Jego słowo do mnie nie dotrze. Będę się utwierdzał tylko w swoim „świętym spokoju”, ale bez szans na zmianę życia, na pogłębienie miłości.
Ten proces jest trudny i bolesny. I myślę, że odbywa się dokładnie tak, jak to Jezus dziś zaprezentował. Trzeba wziąć bicz do ręki. Bo potrafię się już nieźle zasklepić w moim poczuciu, że wszystko jest OK. Potrafię tak sobie świat poukładać, że tak naprawdę nie ma w nim już miejsca na Boga, choćby nawet robił wszystko z Jego imieniem na ustach. Ten Bóg zostanie wtedy zasłonięty i przykryty wszystkimi baranami, gołąbkami, kantorami wymiany pieniędzy, itp. Interes kwitnie, mi się wydaje, że wszystko jest w porządku, tylko… jakoś Boga w tym wszystkim trudno dostrzec.
Jezus po oczyszczeniu świątyni naucza w niej. Dopiero wtedy Jego słowo może dotrzeć do ludzi. Bóg bardzo szanuje moją wolność. Jeśli wolę jaskinię zbójców, On to uszanuje. Ale wtedy Jego słowo nie zmieni mnie, nie dotknie, bo nie będzie miało szans się przebić. Jeśli zaś pozwolę Mu oczyścić moje serce – wtedy doświadczę czegoś, co do tej pory było dla mnie zakryte, niedostępne…
Ile takich „drugich” nawróceń w życiu potrzeba?
Chyba tyle, ile dni mi jeszcze dano…
Jezus chce dokonać oczyszczenia mego serca.
Ten proces jest trudny i bolesny.
Dopiero wtedy Jego słowo może dotrzeć
ale boli… Pan zabiera mi wszystko co „kochałam”, co było dla mnie bardzo ważne, mam nadzieję, że na dnie czeka na mnie Chrystus i że do tej pory nie zwariuje
Dziekuje! Bardzo do mnie, bardzo. W ogole dziekuje za ten blog.