Nie nakładać ciężaru

Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne. Dz 15, 22 – 29

Bardzo mnie te słowa dziś poruszyły. Bóg nie nakłada na mnie ciężaru. Sam powiedział, że Jego jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie. Dlaczego takie jest? Bo jego fundamentem jest miłość. A miłość zawsze stawia granice. Miłość zawsze wymaga. Nie ma innej miłości. Wszystkie inne miłości to namiastki, coś niedoskonałego, niepełnego, a czasami nawet to mrzonki. Wiem, że nie potrafię kochać jeszcze w pełni. Ale dążę do tego, jak też powiedział św. Paweł: biegnę, aby to osiągnąć.

Fundamentem przykazań jest miłość. Tak mówi dzisiaj Jezus: Jeśli mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę… (J 14, 23 – 29). Niedawno o tym wspominałem. Kiedy mówię, że kocham Boga i bliźniego, to równocześnie mówię, że na jednym i drugim mi zależy. I na Bogu i na bliźnich, kimkolwiek by on nie był. Przykazania ukonkretniają moją miłość, wskazują na te miejsca, gdzie nie chcę wyrządzać mu żadnej krzywdy, gdzie chcę dbać o bliźniego, jak o siebie samego. Niby się to wydaje takie oczywiste…

Dla ilu jednak ludzi jest to ciężarem, a nie wyrazem miłości. Dla ilu ludzi przykazania są pogwałceniem wolności, a nie oznaką szacunku dla mnie i dla bliźniego. Bo miłość stawia warunki, miłość stawia granice. Czy matka chce krzywdy dla swojego dziecka, jeśli zabrania mu bawienia się zapałkami albo wkładania metalowego drucika do kontaktu z prądem? Dziecko nie musi tego rozumieć od razu, potem się nauczy. Teraz ma być posłuszne, dla swojego dobra i dla dobra innych. Ale to przykazanie matki, na które dziecko może płakać i tupać nóżkami, chroni jego życie i jest wyrazem autentycznej miłości.

Jest jednak i druga strona medalu. Tworzenie sobie przykazań i nakładanie na siebie lub na innych ciężarów. Apostołowie piszą dzisiaj do pogan, że postanowili nie nakładać na nich ciężarów, oprócz tych koniecznych. Ta historia zaczyna się wcześniej, kiedy przyszli Żydzi i mówią do chrześcijan pochodzenia pogańskiego, że się nie zbawią, jeśli nie przyjmą obrzezania i przepisów żydowskich. Paweł i Barnaba oburzyli się na to i powstał spór. Warto zauważyć, że Bóg nie robi wszystkiego za człowieka. Te sprawy człowiek ma sam rozwiązać i dlatego zbiera się Kościół w Jerozolimie, by to rozstrzygnąć. Konkluzja? Człowiek we współpracy z Bogiem, Duch Święty we współpracy z konkretnymi ludźmi – postanawiają nie nakładać ciężaru.

Bóg nie nakłada na mnie ciężaru, choć ja to tak czasem mogę odbierać. Ale i ja nie mam sobie nakładać żadnych ciężarów, ani tym bardziej innym. A czasem to robimy. Czasem z rzeczy trzeciorzędnych robimy dogmaty, a to co ważne lekceważymy. A przecież fundamentem wszystkich przykazań jest najważniejsze przykazanie – miłości Boga i bliźniego. A my potrafimy czyjeś zbawienie uzależniać od tego, czy ktoś przyjmuje komunię na stojąco czy na klęcząco, do ust czy na rękę. Jak ktoś robi to, czy tamto, to go Pan Bóg kocha, a jak nie robi – to go nie kocha. Pytanie, które sobie postawiłem, czy pod tymi „przykazaniami” i ciężarami, które sobie lub innym nakładam (choćby w swojej głowie) jest autentyczna, prawdziwa miłość? Czy tylko moja, jedyna „prawdziwa” racja. Kiedyś właśnie taki byłem. Kiedy tak postępowałem z innymi i z samym sobą. Lecz Bóg powoli mnie z tego uwalniał pokazując, że miłość płynie szerokim strumieniem w każdym człowieku, nawet najgorszym złoczyńcy. Nie każdy tylko potrafi wejść obiema nogami do tego strumienia. Nie każdy potrafi się z niego napić i dać się napić innym. Ja też nie zawsze to potrafię. Ale biegnę, by to zdobyć…

Panie, proszę Cię o Twojego Ducha Świętego, który uczy mnie kochać Ciebie przez wypełnianie przykazań. To On uwalnia mnie od ciężarów, które sobie lub innym nakładam. Pomaga mi też zrozumieć to, przeciwko czemu czasem się buntuję, oczyszcza mnie i uzdrawia z moich grzechów i słabości. Przyjdź Duchu Święty!

Przez tydzień będę obecny tu tylko duchem, ciałem zaś w Rzymie. Na wszystkich czytelników tej strony przyzywam Bożego błogosławieństwa +

2 komentarze

  1. Bożena
    7 maj, 2013

    Czekam Ojcze na Twoje błogosławieństwo po powrocie z Rzymu 🙂

  2. Agata
    5 maj, 2013

    Pozdrów, Ojcze, Papieża Franciszka. Zazdroszczę, Rzym jest cudowny 🙂

    I dziękuję! Po raz kolejny 🙂

Skomentuj Agata Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *