Uwierzyć słowu
Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego i szedł z powrotem. J 4, 43 – 54 Mam wrażenie, że Jezus jest dzisiaj trochę poirytowany całą sytuacją, jaka Go spotkała. Najpierw ewangelista zaznacza, że Galilejczycy przyjęli Jezusa dobrze, chociaż wcześniej nie uwierzyli Mu. Potem przybywa urzędnik królewski i prosi o ratunek dla syna. Słowa Jezusa są jakby nietrafione. A w każdym razie jakby ciągle miał coś do Galilejczyków: Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie. Na czym buduję moją wiarę? Od czego ona zależy? Św. Paweł napisał, że wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa (Rz 10, 17). Urzędnik z dzisiejszej ewangelii uwierzył słowu, które...
Czytaj DalejBłogosławiony głód
A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Łk 15, 11 – 32 Znów w tym tekście zobaczyłem siebie oraz Boga i Jego postawę względem mnie. Moje pragnienie wolności jest wielkie i czuję, że jest głęboko we mnie wpisane. Jednak zbyt często szukam wolności poprzez odejście od jej źródła – od mego Ojca w niebie. Chcę wolności, ale po swojemu. Chcę zabrać, co mi się rzekomo należy i odjechać w dalekie strony. Tym w skrócie jest grzech. Żadnej wdzięczności, żadnego względu na Ojca czy rodzinę… liczę się tylko ja i moja niczym niepohamowana żądza „wolności”. Patrząc z zewnątrz na tę sytuację, można by powiedzieć, że przecież trzeba dać...
Czytaj DalejKryzys… lekarstwem
On nas poranił i On też uleczy, On to nas pobił, On ranę zawiąże. Oz 6, 1 – 6 Bardzo mocne i prowokacyjne są te słowa Ozeasza. Sugerują, że to Bóg stoi za naszymi ranami, że poczucie „pobicia” przez życie również pochodzi od Niego. Spojrzałem więc na moje kryzysy, jakich doświadczałem w życiu. Zacząłem widzieć, że Ozeasz ma rację… Usłyszałem kiedyś od jednego z moich współbraci, że to Bóg w kryzys wprowadza, przez niego przeprowadza i z niego wyprowadza. Bóg uczestniczy w całym tym procesie. Czy jest okrutny? Spojrzałem najpierw na Niego samego – na Jezusa, który w pewnym momencie mówi do uczniów, że pójdą teraz do Jerozolimy i tam Syn Człowieczy zostanie zdradzony, wydany w ręce...
Czytaj DalejAd Amorem
Asyria nie może nas zbawić, nie chcemy już wsiadać na konie ani też mówić „nasz Boże” do dzieła rąk naszych. Oz 14, 2 – 10 Dwa wydarzenia, fundamentalne dla mojego życia, poruszyły mnie dzisiaj i skupiły moją uwagę. Pierwsze to dzieło stworzenia. Bóg uczynił świat, a w nim mnie – takiego, jakim jestem. Zrobił to z nadmiaru miłości. Nic innego Nim nie kierowało. Skąd to wiem? Bo nie jestem kimś koniecznym. W tym sensie Bóg mnie „nie potrzebował”. Ale Bóg mnie potrzebuje – to też wiem, lecz jedyną racją uzasadniającą tę potrzebę jest właśnie miłość. Aby nauczyć się kochać potrzebuję to przyjąć. Nie mam skupiać się za bardzo na „dziełach rąk moich”. Mam uznać, że...
Czytaj DalejChcieć słuchać
Powiesz im wszystkie te słowa, ale cię nie usłuchają; będziesz wołał do nich, lecz nie dadzą ci odpowiedzi. Jr 7, 23 – 28 Dużo dziś o słuchaniu. To podstawowa „czynność” człowieka względem Boga. Słuchaj Izraelu… Do słuchania potrzebne są uszy. Dwoje uszu. One są jednak połączone z sercem. Bóg wypomina narodowi zatwardziałość przewrotnego serca. A serce to miłość. Miłość zaś to chcę! Ale nie usłuchali i nie chcieli słuchać… Bóg skarży się na ich miłość, a w zasadzie na jej brak. Słuchanie bowiem prowadzi do po-słuchu, a oni uczynili twardym swój kark, tzn. nie zgięli go przed Bogiem, nie uznali Go jako swego Boga i Pana i nie okazali Mu posłuszeństwa. Słuchanie więc to moja...
Czytaj Dalej