Olejek nardowy
Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi… J 12, 1 – 11
Uderzyła mnie ta scena i pokazała dwie formy relacji międzyludzkich. Jest uczta w Betanii i pojawiają się znane mi osoby: Łazarz, Marta, Maria. Jest też Jezus z uczniami, być może inne osoby. Marta znów krząta się po kuchni, bo jest tą, która posługuje. Ma jakby tę samą rolę jak wtedy, kiedy Jezus odwiedził obie siostry (Łk 10, 38 – 42). Maria również, tak jak wtedy, znajduje się u nóg Pana.
Tym razem jednak nie słucha Jego słów. Tym razem ona jest działająca, czynna – wylewa na niego całą swoją miłość pod postacią tego nardowego olejku. Wtedy była przyjmującą, teraz jest dającą. Podobnie Marta – wcześniej była sfrustrowana tym, że Maria jej nie pomaga, była rozgoryczona, niepogodzona z sytuacją. Teraz zaś jest posługująca, czyli w pełni dająca siebie, pojednana z samą sobą.
Poruszyła mnie ta scena. Pokazała relacje prawdziwej miłości, która jest zaangażowana. Osoby nawzajem dają siebie i przyjmują bliźniego, obdarowują sobą, by następnie z wdzięcznością przyjąć to, co drugi daje. Miłość czynna, zaangażowana. To wzór relacji dla mnie. Pojawia się też Łazarz, którego Jezus wyciąga z grobu. Teraz Maria namaszcza Jezusa na dzień Jego pogrzebu… Takie to wszystko ze sobą połączone przedziwną nicią miłości, ciepła, wzajemności, wdzięczności. Dawanie i branie… przedziwna wymiana, gdzie nie ma zazdrości, nie ma pożądania, wygórowanych wymagań, chłodu kalkulacji. Jest otwartość i hojność.
Druga część tej ewangelii pokazuje zgoła inny typ relacji. W Judaszu nie ma tego, co znajduję w Jezusie, w Łazarzu i jego dwóch siostrach. Jest za to kalkulacja, ukrywanie swoich prawdziwych intencji (które ujawnia ewangelista pisząc o nim jako o złodzieju), dbałość o pozory, fasadowość. Powiedziałbym, że o ile relacja, jaka jest między Jezusem i rodziną Łazarza prowadzi do pełni życia (wskrzeszenie Łazarza), to relacja, jaką ma Judasz – zimna kalkulacja – prowadzi do śmierci (zdrada Judasza). Wydaje mi się, że taka właśnie postawa Judasza (pewnie nie tylko to, ale także to) doprowadza do jego frustracji Jezusem, rozgoryczeniem i zawodem, który przechodzi w zdradę, sprzedanie Jezusa za parę miedziaków i de facto wydanie Go na śmierć.
Pomyślałem o moich relacjach i moim w nie zaangażowaniu. Zadałem sobie pytanie o moje kalkulacje, nieszczere intencje, zamknięcie na bliźnich, szukanie tylko swojego interesu i korzyści. Bardzo mnie w tym względzie poruszyły słowa papieża Franciszka, który podczas inauguracji pontyfikatu mówił, bym nie bał się wrażliwości, nie bał się być dobrym. Czuję, że bez tego będę bardziej podatny na chłód w moich relacjach, na zdradę innych oraz siebie, swoich wartości, priorytetów. A zaangażowanie niesie ze sobą jedno, o czym już pisałem i co również mnie porusza – stratę. Bo czasem żal mi utracić siebie, czas, siły. Postawa Marii, wylewającej funt drogocennego olejku na nogi Jezusa, jest dla mnie punktem odniesienia, taką latarnią morską nadającą kierunek mojej hojności w dawaniu siebie, w zaangażowaniu.
Panie Jezu, który tak mnie kochasz, tak jesteś zaangażowany w moje życie, że jesteś gotowy umrzeć za mnie i rzeczywiście to czynisz, obroń mnie przed postawą Judasza – zimnego kalkulatora. Rozgrzej moje serce do temperatury olejku nardowego, który będę mógł wylewać z hojnością na nogi moich bliźnich. Wszak Ty mnie tego pierwszy uczysz – myjąc moje nogi w Wieczerniku…
Rozgrzej moje serce. Jeszcze bardziej jeszcze mocniej aż do „sklejenia ” dwóch serc. :))