Przyjąć bezsilność
Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi… Mt 1, 18 – 24a
Józef jest w bardzo kłopotliwej sytuacji. Dowiaduje się, że jego świeżo poślubiona Maryja jest w stanie błogosławionym. Można się domyślać, że w pierwszym momencie nie odczytał tego jako błogosławieństwa, lecz kłopot, problem, skomplikowaną sytuację. Ewangelista w prostych słowach opisuje to, co się stało, a stało się to, że Maryja znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego.
W tym krótkim zdaniu jest ukryta cała relacja Maryi z Bogiem. Intymność spotkania z aniołem Gabrielem, słowa, które usłyszała, jej przyzwolenie na wkroczenie Ducha Świętego z mocą do jej życia. Ta więź z Bogiem jest tak bliska i tak silna, że Słowo staje się Ciałem, Bóg się wciela i uniżając się, przychodzi na ten świat.
Ale Józef nic o tym nie wie. Dla niego jest to tajemnica, której nie potrafi ogarnąć rozumem. Zobaczyłem, że w moim życiu też jest wiele tajemnic, których nie jestem w stanie ogarnąć. A przecież my, faceci, stale używamy rozumu, praktycznie wszystko potrzebujemy mieć pod kontrolą, wszystko rozumieć (co tylko się da). Zresztą wiele kobiet również tak ma, choć w nich o wiele bardziej wykształcona jest sfera intuicji i emocji.
Józef staje bezsilny i bezbronny wobec tego, co go spotyka. Jest człowiekiem prawym i sprawiedliwym i jako taki poukładał sobie wszystko w głowie. Postanowił oddalić Maryję potajemnie i w pewien sposób wziąć na siebie ów problem. Ponieważ go nie rozumie, to zamierza tę tajemnice ukryć w swoim sercu i odejść daleko. Bezsilny, bezbronny mężczyzna…
I tu następuje coś, co bardzo mnie dziś poruszyło. Do tego właśnie mężczyzny przychodzi anioł. Przychodzi w nocy, kiedy ten śpi. Wtedy jest najbardziej bezbronny i bezsilny. Wtedy nic nie jest w stanie zrobić. Wtedy nie jest w stanie rozumem sobie wszystko wytłumaczyć, nie jest w stanie tego kontrolować. Bóg przychodzi do niego przez anioła, przychodzi do jego bezbronności, wchodzi w jego bezsilność. To, co mi się podoba u Józefa to fakt, iż on… słucha tej swojej bezsilności. Jakby wchodził z nią w „dialog”. Anioł przemawia do niego i niejako tłumaczy mu, o co w tym wszystkim chodzi. Józef nie dowiaduje się wszystkiego. Nie jest mu to potrzebne. Bo to on wszak jest mężczyzną i ma kształtować rzeczywistość, być kreatywnym.
To wejście Boga w jego bezsilność i bezbronność skutkuje jednym – Józef otrzymuje siłę do tego, by oddalenie zamienić na przyjęcie. Przyjmuję Maryję do siebie i ma odwagę do tego, by zmierzyć się z tym, co do tej pory było dla niego nie do pojęcia. Pomyślałem o tylu sytuacjach z mojego życia, kiedy też czułem się bezradny, bezsilny, jakby zostawiony samemu sobie. I kiedy przestawałem się szarpać ze sobą, kiedy udawało mi się przyjąć moją słabość i bezsilność i wejść z nią w swoisty „dialog”, wtedy jakoś udawało się znaleźć rozwiązanie. Nie musiałem tego rozumieć. Przychodziła siła, nie zawsze wiedziałem skąd, by zmierzyć się z tym, czego nie rozumiałem.
Z tego wszystkiego zdałem sobie sprawę i zrozumiałem jedno – przyjęcie własnej bezsilności skutkuje reakcją Boga. Kiedy już przestaję kurczowo kontrolować swoje życie, wtedy wkracza Bóg, który może przejąć inicjatywę i spokojnie rozplątać to, co mi się wydawało nie do naprawienia. Zrozumiałem, że moja bezsilność, na którą się zgadzam, którą przyjmuję, jest miejscem (uprzywilejowanym) spotkania z Bogiem. Obym tylko chciał wejść w dialog z nią, a nie próbował jej oddalić, nie próbował jej zagłuszyć czy kontrolować. Wtedy doświadczę zadziwiających rzeczy Bożych, które przekroczą mój mały, ograniczony rozum.
Szczęść Boże,
Bardzo ciekawy blog – wczytuję się w niego od jakiegoś czasu i zawszę znajduję coś interesującego.
To prawda, też tego doświadczyłam – kiedy przestaję się szarpać, kiedy jestem zupełnie bezradna i nie mam siły już wtedy wkracza Pan Bóg (czasami myślę, że dopiero wtedy pozwalam Panu Bogu zadziałać) i rzeczywiście dzieje się dobro.
Nie potrafię wyciągnąć nauki z tej Bożej lekcji i tak często się szarpię…, tak bardzo chcę żeby tu i teraz działo się po mojemu.
Panie Jezu oddaję Ci siebie i dziękuję, że tak cierpliwie czuwasz nade mną.
przyjąć moją słabość i bezsilność i wejść z nią w swoisty „dialog”, wtedy jakoś udawało się znaleźć rozwiązanie.
Chyba to jest to—–przyjąć swoją słabość i wejść w dialog. Od jakiegoś czasu szukam ….rozwiązania ….. :).