Wierzyć w ciemno

Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. J 5, 16 – 30

Te słowa mój Jezus na początku dzisiejszego tekstu, na końcu zaś mówi o tych, którzy pełnili dobre czyny (pójdą na zmartwychwstanie życia) i którzy pełnili złe czyny (pójdą na zmartwychwstanie potępienia). Ojciec czyni, Syn czyni to, co widzi u Ojca, a ja? A ja mam czynić to, co widzę u Jezusa. Moje życie ma być naśladowaniem Jezusa. O jakie jednak czyny tu chodzi? Czy o to, by ja Jezus: uzdrawiać chorych, rozmnażać chleby, chodzić po jeziorze, itp.? Wątpię. To są przecież zewnętrzne znaki potwierdzające naukę Jezusa. Czyny Jezusa bardziej mi się kojarzą z tym, po co On przyszedł na ziemię – aby nas zbawić! Więc mam Go naśladować we wszystkich zbawczych czynach: uniżeniu, pokorze, odwadze, dbaniu o dobro bliźniego, wydaniu się dla zbawienia innych… Właśnie zbliżamy się do Jego największego czynu: męki, śmierci i zmartwychwstania.

Jezus głównie wskazuje na jeden czyn Ojca – wskrzeszanie umarłych i ożywianie. Może chodzić o wskrzeszanie naszego życia doczesnego. Jednak rozumiem to bardziej jako ożywianie człowieka do życia wiecznego, bo o tym życiu dzisiaj mówi Jezus. Czy moje słowa, czyny, postawy względem bliźniego – dają mu życie i prowadzą do wieczności? Czy nawet myślę o bliźnim tak, że chcę, by był zbawiony, by był szczęśliwy z Bogiem? Nie jakiś tam bliźni, lecz mój sąsiad, kolega, współmałżonek, współbrat, czy ktokolwiek jest blisko mnie… Czy bardziej niż o życie doczesne, dbam o życie wieczne – swoje i ludzi wokół mnie?

Pomiędzy tymi słowami o czyniącym Ojcu i naszym naśladowaniu Go, Jezus mówi o wierze. Bo bez wiary nie da się dojść do zbawienia. Bez wiary nie da się dokonywać czynów Ojca. Wiara, której nie wyznaje się tylko ustami. To postawa życiowa, w której centrum jest bliskość z Bogiem. O niej mówi dziś także Jezus. Mówi dużo o swoim Ojcu i o tym, jaką oni mają relację ze sobą. Jezus czyni to, co widzi u Ojca, a więc jest w Ojca ciągle wpatrzony – by czynić dokładnie to, co On. Nie mogę tego samego powiedzieć o sobie. Zbyt często jestem wpatrzony w siebie samego. Zbyt często dbam bardziej o to, czy mi wychodzi, czy inni mnie zauważają, czy mogę się czymś pochwalić lub zabłysnąć, czy moje ego jest wystarczająco „podkarmione”… Wiara zaś to ciągłe wpatrywanie się w Ojca działającego i naśladowanie Go.

To wpatrywanie się w Ojca nie oznacza jednak, że stale będę Go widział. Bo wiara nie polega na widzeniu. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli – mówi Jezus. W związku z tym wiara jest swoistym wpatrywaniem się… w ciemność. A tak naprawdę wejściem w tę ciemność, gdzie jeszcze przed chwilą widziało się działającego Ojca. Takiej ciemności się boję, nie wiem, co mnie tam będzie czekać i czy rzeczywiście spotkam tam tego Boga, którego przed chwilą wyraźniej widziałem w świetle. Choć im dłużej żyję, tym mniej tego światła. I chyba tak ma być. Wiara bowiem nie jest pewnością, nie jest czymś oczywistym w naszym ludzkim rozumieniu. Jest całkowitym zaufaniem Temu, którego nie jestem w stanie ogarnąć ani rozumem, ani sercem, a więc który – paradoksalnie – jest dla mnie Ciemnością, jest Nieogarniony, wymykający się mojemu poznaniu, odczuciu i rozumieniu… On jest tak oślepiającą Światłością, że… widzę Ciemność właśnie, albo lepiej – nic nie widzę. Mam iść wtedy jak ślepiec – za Jego głosem, głosem Pasterza, ignorując wszystkie inne głosy.

Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne… Panie, naucz mnie tak wierzyć, bym poszedł za Twoim głosem „w ciemno”!

1 Comment

  1. gabi
    13 mar, 2013

    Dzisiaj chyba wiem co gra w duszy jezuity – wielka radość – jego współbrat został Ojcem Świętym.
    Dla mnie dzisiejszy wieczór to też wielka radość, to jak zobaczenie innego świata, gdzie rzeczywiście działa Duch Św. a nie ludzkie spekulacje i te tłumy na Placu Św. Piotra, będące świadectwem ,że Kościół jest ważny, że wiara jest ważna, , że Bóg jest ważny.
    Dziękuję Ci Panie Boże …

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *