Trzy pokusy

Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Łk 4, 1 – 13

Trzy pokusy, których Jezus doświadcza, są typowe dla nas, ludzi. Św. Ignacy napisał, że to od nich przeważnie zaczyna zły duch, gdy chce człowieka wprowadzić na złą drogę. A ta zła droga nie oznacza koniecznie wielkich i ciężkich grzechów, potwornych zbrodni, gwałtów i rozbojów. Często wystarczy, by człowiek stał się letni, jałowy, taki „byle jaki” w swoim życiu, bez pragnień, bez rozwoju, bez sił duchowych. Bo wtedy staje się marionetką, wtedy można z nim zrobić wszystko.

Chciałbym teraz oddać głos samemu Ignacemu, który przedstawia przemowę, jaką do złych duchów ma Lucyfer, ich władca: „Rozważyć przemowę, jaką ma do nich i jak ich napomina, aby zarzucali na ludzi sieci i łańcuchy; a najpierw mają ich kusić chciwością bogactw, jak to zazwyczaj i przeważnie się dzieje, aby tym łatwiej doszli do próżnej chwały światowej [i do zaszczytów], a potem do bezmiernej pychy.” [ĆD 142]. Bardzo przemawiają do mnie te słowa i te trzy pokusy, które w swej istocie są podobne do tych, jakie przeszedł Jezus.

Najpierw bogactwa. Do Jezusa kusiciel mówi, by oddał mu pokłon, a wtedy wszystko będzie Jego. Chciwość bogactw ma dwa wymiary, jak dwie strony tej samej monety. Pierwszy jest bardzo widoczny – człowiek, który goni za tym, by coraz więcej mieć. Najgorsze w tym jest nie samo bogactwo, lecz to, co ono czyni z człowiekiem – tak naprawdę problem jest nie bogactwa, lecz serca. To ono w sercu zajmuje główne miejsce, a nie Bóg, nie relacje z ludźmi (którzy służą tylko do zdobycia bogactwa). Ale drugi wymiar jest nie mniej szkodliwy. Chodzi o ludzi, którzy niewiele mają, ale tak bardzo by chcieli mieć, iż o niczym innym nie myślą i nie marzą. To prowadzi ich do potwornej zazdrości innym (którzy coś mają), do niewdzięczności za to, co mają… A sedno jest to samo – człowiek skoncentrowany na bogactwie (które ma lub którego nie ma).

Zaszczyty, światowa sława, pochwały… Gdyby Jezus rzucił się z narożnika świątyni, jaki splendor i chwała spadłyby na Niego od ludzi widzących to. Z tą chwałą jest podobnie jak z bogactwem – ma dwa wymiary. Jeden, ten bardziej jasny, kiedy człowiek szuka ciągle poklasku, kiedy ciągle się przechwala (a to bogactwem, talentami, różnymi dobrami – realnymi i wyimaginowanymi), byle zdobyć pochwały, byle zaistnieć, byle go zobaczyli i poklaskali. Drugi wymiar – kiedy człowiek ciągle mówi, że jest nikim, że do niczego się nie nadaje, że jest zły, paskudny… klasyczny kompleks niższości. Co mają ze sobą wspólnego te dwa wymiary? Moje „ego” jest w centrum. Albo mnie chwalą, albo pocieszają i litują się nad moją biedą – ważne, że ja jestem w centrum.

Trzecia pokusa – Jezus jest kuszony, by kamienie zamienić w chleb. By zrobić cud „dla siebie”. By pokazać, co mogę. Dla Ignacego te trzy pokusy są jak stopnie, po których człowiek wspina się, by wpaść we wszystkie inne wady i grzechy. Pomyślałem, że to są klasyczne pokusy, dotykające każdego człowieka. Zły przeważnie od tego zaczyna – od tej triady słów: mam – znaczę – mogę! A wszystkie one koncentrują mnie na samym sobie, wyobcowując i oddalając od Boga, drugiego człowieka i samego siebie. Wydaje mi się wtedy, że coś mam, że coś znaczę, że coś mogę, ale… tylko mi się wydaje. Staję się wielkim przegranym.

Jedyna nadzieja moja jest w Chrystusie, który te pokusy zwyciężył mocą Słowa Bożego. To znaczy, że całą ufność mam położyć w Bogu, a nie w moich marnych siłach. Mam walczyć – to jasne. I to z całą determinacją. Lecz w tej walce moc należy do Boga i Jego Słowa!

4 komentarze

  1. Darek
    29 sty, 2015

    Dziekuje za te piękne słowa .

  2. Majka
    17 lut, 2013

    Trudno o lepszy tekst dla mnie na dzisiaj – to jest tak bardzo aktualne, że nie mogę wyjść ze zdziwienia! Dziękuję za te słowa 🙂

  3. sPinacz
    17 lut, 2013

    Dzięki Ojcze za tekst, jakoś idealnie pasuje do moich ostatnich rozterek. W ogóle – ostatnie rozważania Ewangelii też do nich pasują, mam wrażenie, jakby Stwórca prowadził ze mną dialog każdego wieczora. 🙂 Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne wpisy.

  4. Kwaśniewska Karolina
    17 lut, 2013

    Dziękuję Grzegorzu bardzo za to „Słowo jak miecz”…a ta triada:mam – znaczę – mogę….genialny początek do rachunku sumienia na ten Dzień Pański.
    Dobrze jest zrewidować swoje życie począwszy od myślenia skończywszy na czynach i zaniedbaniach…to szansa dla mnie na wolność dziecka Bożego- wolność od i dla..To najcenniejszy dar – jałmużna jaką mogę ofiarować najbliższym – gotowość nawracania się każdego dnia…i nie o własnych siłach, ale w oddaniu tego procesu Bogu- memu Panu i Ojcu.

    Mnie jak zwykle szokuje, że szatan w tych pokusach pośrednio uderza w relację Ojcowsko – Synowską ” jeśli jesteś Synem”…
    I w związku z tym modlę się dziś by nic tej relacji nie rozerwało…nawet najgorszy grzech i słabość…Niech to szczęście jakim obdarza mnie każdego dnia utwierdza mnie w Jego Ojcowskiej miłości – po wydanie na śmierć Umiłowanego…Chwała Panu dziś i na zawsze!!!

Skomentuj Majka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *