Pan szabatu
To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Mk 2, 23 – 28
Jezus przechodzi w szabat wśród zbóż. On i Jego uczniowie byli wędrowcami. Czy zawsze mieli dach nad głową i miskę gorącego posiłku? Niekoniecznie. Przecież kiedy przechodzili pewnego razu przez Samarię, to ich nie przyjęto. Może teraz również znaleźli się w takiej sytuacji, którą można by nazwać niebezpieczeństwem dla ich życia. Bo bez jedzenia człowiek umiera.
Moją uwagę zwróciło zachowanie faryzeuszy, którzy już od kilku dobrych dni (w liturgii) o coś się czepiają Jezusa. A to, że jada z grzesznikami, a to, że nie pości, a teraz, że robią to, czego nie wolno… To źle, to nie tak, tego nie wolno… Nie dość, że to wygląda jakby Go śledzili i na Niego czyhali, to jeszcze ciągłe pretensje, żale, krytyki, ataki, perfidia, złość. Co ten Jezus im zrobił? A może to z nimi jest coś nie ta.
Czasem spotykam takich ludzi, którym ciągle coś nie pasuje, którzy we wszystkim potrafią znaleźć błąd, wadę, krzywiznę, brak… Nic ich nie cieszy, z niczego nie potrafią wyciągnąć dobrych wniosków, nic nie może się udać, sukcesy innych są niczym. Prawo jest ważne i potrzebne – stawia pewne granice, ale jeśli otoczymy się ze wszystkich stron granicami, to się udusimy z braku powietrza. Przypominam sobie siebie samego sprzed całkiem niedawnego czasu. Patrzenie na wszystko przez pryzmat przepisów, zasad, praw, doprowadzało mnie do wielkiej ciasnoty serca. Człowiek się wtedy liczy o tyle, o ile spełnia te wszystkie normy.
Jezus jest Panem szabatu. Świętowanie szabatu w Piśmie Świętym ma dwie motywacje – jedna wynikająca ze stworzenia i odpoczynku Boga, a druga z uwolnienia z niewoli egipskiej. Obie mi się bardzo podobają, choć czuję, że bardzo mnie porusza ta druga. Szabat strzeże mojej wolności – bym nie żył jak w Egipcie, kiedy Żydzi nie mieli dni wolnych (a więc nie mogli świętować niczego). A strzegąc mojej wolności, strzeże jednocześnie mojego życia, co w dzisiejszym tekście dobrze widać. I to pytanie do faryzeuszów: „czy nie czytaliście?” Pewnie, że czytali, przecież znają Prawo na pamięć. Pytanie Jezusa chce im unaocznić, że czytając, nie umieją interpretować. A do tego trzeba także serca. Trzeba widzieć człowieka z jego złożonością, z jego sytuacją i umieć to ocenić – sercem.
Panie, naucz mnie patrzeć sercem na drugiego i traktować każdego człowieka z sercem. Uczyń mnie też człowiekiem w pełni wolnym i ucz mnie strzec tej wolności – w sobie samym i w innych. Prawdziwej wolności – której Ty jesteś Panem!