Uzdrawia Słowo

Lecz powiedz słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Łk 7, 1 – 10 Jezus mówi do słuchającego go ludu. Słuchać nie oznacza usłyszeć. W tym drugim wypadku trzeba mieć intencję usłyszenia. Ja chcę usłyszeć, angażuję moją wolę, jest w tym skupienie i uważność na mówiącym, na tym, co przekazuje. Potem jest jeszcze jeden krok, czyli to, co jest po słuchaniu. Po słuchaniu jest po-słuch, czyli posłuszeństwo. W nim zawiera się odpowiedź na słowo, a z nią z kolei odpowiedzialność. Słuchanie i posłuszeństwo Słowu prowadzi mnie do wzięcia życia w swoje ręce, do odpowiedzialności za nie. Setnik słyszy o Jezusie, a ma sługę (niewolnika), którego bardzo ceni. Chce jego zdrowia. To rzadko spotykane, gdyż nikt wtedy nie cenił...

Czytaj Dalej

Stróż

Mój Anioł poprzedzi cię i zaprowadzi do Amoryty… Wj 23, 20 – 23 Mocne są dzisiaj słowa o aniele, którego Bóg posyła przede mną. Jego rola jest doniosła. Ma mnie strzec i doprowadzić do miejsca, które Bóg mi wyznaczył. Więc w sumie wychodziłoby na to, że mam spokojnie iść za nim… Ale nie jest tak prosto. Mam go szanować. Mam być uważnym na jego słowo. Już z tym są problemy, a co dopiero z następnym zdaniem, bym mu się w niczym nie sprzeciwiał. Przecież ja mam swój pomysł na życie i sam wiem doskonale, którą drogą pójść. W nim jest imię Boże, to znaczy, że on sam od siebie niczego nie robi. Mam go nie tylko słuchać, ale także wypełniać słowo. O dobrym duchu wiele mówi św. Ignacy w regułach...

Czytaj Dalej

Słowo z mocą

Cóż to za słowo? Łk 4, 31 – 37 Słowo Jezusa mam moc. Tą samą mocą stwarzało świat i teraz – stwarza człowieka na nowo, uwalniając go od zła. Bóg nieustannie wypowiada we mnie swoje Słowo. Ono ma moc uzdrowić mnie, uleczyć, przemienić. Jasnym jest, że stawiam Mu opór. Bo mi jest tak wygodnie, jak jest. Bo po co się zmieniać. Poza tym zmiana wiąże się z wysiłkiem, a moje ego jest już i tak dość mocno zmęczone samą tylko egzystencją, więc nie ma szans… Nawet nie ma co nadmieniać, że w sumie sporo w tym lenistwa i wygodnictwa. Ale to pomińmy. Słowo, aby zadziałało, musi być usłyszane. A ja mam wiele sposobów, by je w sobie zagłuszyć. Czasem chcący, a czasem nie. By usłyszeć Słowo muszę się zatrzymać...

Czytaj Dalej

Herod i spółka

Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał. Mk 6, 17 – 29 Cała ta scena rozgrywa się we mnie. Jest w moim sercu miejsce na Heroda i Herodiadę, jest miejsce na Jana Chrzciciela. Ten ostatni to głos sumienia, głos rozsądku, który jest jakby głosem samego Boga. Herod – jako ten, który panuje, reprezentuje w jakimś sensie moją wolę, a Herodiada uczucia. Głos Jana Chrzciciela rozbrzmiewa we mnie, szczególnie w ważnych momentach, decyzjach, postanowieniach. On nawet nie jest taki cichy, wszak Jan potrafił nieźle krzyknąć, ale teraz… jest w lochu. Więc nie jest do końca tak słyszany, jak pewnie by chciał. Nie zniechęca się, lecz możliwości ma ograniczone. Bo Herod, czyli moja wola,...

Czytaj Dalej

Swobodnie chodzić

Nie mogę swobodnie chodzić. Pwt 31, 1 – 8 Zatrzymały mnie dziś te słowa Mojżesza. Zobaczyłem w nich nie tylko wędrówkę narodu wybranego, ale przede wszystkim moją drogę duchową. Zobaczyłem to wszystko, co we mnie nie może już „chodzić”, a co do niedawna może było jeszcze całkiem sprawne. Uświadomiłem sobie, że są we mnie takie przestrzenie, które działają przez jakiś czas, służą do konkretnego celu, a potem… potrzebna jest zmiana. Podobnie jak potrzebna jest wymiana między pokoleniami: Mojżesza musi zastąpić Jozue. Nieustanny rozwój, jaki dokonuje się w człowieku, wymaga ciągłego ruchu i zmiany. Mojżesz był potrzebny na okres wyjścia z Egiptu, na czas zorganizowania przemarszu przez pustynię i...

Czytaj Dalej