Iść na całość
Weź twego syna jedynego, którego miłujesz… Rdz 22, 1 – 19 Ta scena jest pełna dramaturgii. Abraham, który tyle czasu naczekał się za swoim synem, kocha go nad wszystko inne – teraz dostaje od Boga słowo, by tego, którego kocha – ofiarował Mu. Panie Boże, już dosyć, wystarczy. Najpierw obiecał Mu go, potem kazał na niego czekać całe 25 lat. Abraham przynajmniej 2 razy próbował Bogu „pomóc”. Najpierw stwierdził, że jego sługa będzie spadkobiercą, a potem zrodzony z niewolnicy Izmael. Bóg upierał się jednak stale, że z jego prawowitej małżonki – Sary, będzie miał syna. Abraham czynił tak być może z lęku przed śmiercią. Wiedział, że nie jest już młodzieniaszkiem. I teraz, kiedy...
Czytaj DalejBóg niemożliwego
Czyż człowiekowi stuletniemu może urodzić się syn… Rdz 17, 1. 9-10. 15-22 Skoro Abraham jest ojcem naszej wiary, to jestem do niego podobny. W nim odnajduję wiele moich postaw, które de facto wiary nie pokazują. Tak jak dzisiaj, kiedy wątpi on w obietnicę, którą daje mu Bóg. Śmieje się z tego i nie przyjmuje do wiadomości, że w tym, co po ludzku niemożliwe, co niepłodne, co już dawno spisane na straty – Bóg ma do powiedzenia ostatnie słowo. Z tym mam właśnie czasem problem. Przecież wiem lepiej, że w tej czy tamtej sprawie nie da się już nic zrobić. I nie chodzi tu o sprawy zewnętrzne, ludzkie, czy urzędowe, które trzeba załatwiać i czasem rzeczywiście nie da się nic zrobić. Te sprawy nie są wyłączone spod Bożej...
Czytaj DalejGłęboki sen
Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność. Rdz 15, 1 – 12. 17 – 18 Przedziwna jest ta dzisiejsza scena. Abram najpierw dwukrotnie „jakby” podważa słowa Boga. Bóg mówi mu o nagrodzie, lecz dla niego nagrodą byłby potomek. Ponieważ go jeszcze nie otrzymał, to wyznacza swego sługę na spadkobiercę. Bóg jednak obiecuje mu potomstwo, w co Abram uwierzył. Potem kwestia ziemi. Tu również Abram szuka potwierdzenia tego, że Bóg spełni swoją obietnicę i da mu ziemię na własność. Bóg okazuje się w obu tych sytuacjach cierpliwy względem Abrama. Obiecał mu i ma zamiar spełnił swoją obietnicę, a jemu cierpliwie tłumaczy, jak to wszystko się stanie. Ze mną Bóg...
Czytaj DalejNie trąb
Ci otrzymali już swoją nagrodę. Mt 6, 1 – 6. 16 – 18 Słyszy się czasem o tym, by kochać bezinteresownie, a już szczególnie by miłość do Boga była taka „przeczysta”, tylko dla Niego samego. Ładne to i pociągające, tyle że… mam wrażenie, iż mało możliwe w naszym wcale nie-idealnym świecie. Owszem, wielu ludzi denerwuje to, że świat nie jest bardziej poukładany, bardziej doskonały, a może chociaż bardziej uporządkowany. Ano nie jest. I my, zranieni przez grzech, też nie jesteśmy. Im wcześniej to przyjmiemy i na naszą niedoskonałość się zgodzimy, tym lepiej. Moja miłość nie jest idealna i wiele lat się zmagałem z tym, by to przyjąć. Tak naprawdę ciągle to przyjmuję, bo są chwile, kiedy...
Czytaj DalejRozpalić serce
Kolejny dzień, kolejna adoracja Najświętszego Sakramentu. Choć próbuję się skupić, jakoś nie wychodzi. Myśli błąkają, przeskakują z tematu na temat. Nie tak to miało być. Od jakiegoś czasu czuję pragnienie, by uprościć moją modlitwę. By bardziej trwać przy Bogu, niż myśleć o Nim. Jedno i drugiej jest potrzebne i dobre ale mnie osobiście przyciąga cisza serca, bycie przy Nim, nawet gdy nie odczuwam. Trwanie pomimo przeciwności. Myśli, które przychodzą do głowy akurat wtedy, kiedy chcę się bardziej skupić, zachowują się jak małe pieski, które chcą się bawić. Szarpią mnie za nogawkę i chcą, bym odpowiedział na ich zaczepki. Nie powiem, jest to dość męczące, chociaż powoli uczę się, by przyjmować te wszystkie...
Czytaj Dalej