Pozwólcie dzieciom
A Jezus, widząc to, oburzył się… Mk 10, 13 – 16 Zobaczyłem moimi oczami dziecko jako symbol pragnień, marzeń, energii życiowej, dynamizmu, radości, ciekawości, otwartości, potencjału, zaufania… To dziecko jest we mnie. Ono tam jest, na równi z kimś dorosłym we mnie. I zobaczyłem, że ten dorosły we mnie (kimkolwiek by był) zachowuje się jak uczniowie. Jest szorstki wobec tego dziecka, zabraniający, tłumiący jego naturalne odruchy, budujący dystans a chwilami nawet wrogość. A że jest „dorosły”, to „zawsze” ma racje i jeśli nie po dobroci, to przemocą jest w stanie przeforsować swoje zdanie. Uświadomiłem sobie, jak bardzo potrafię tłumić w sobie to, co jest we mnie z dziecka. Co jest...
Czytaj DalejIstnienie
Maria Magdalena stała przed grobem płacząc. J 20, 11 – 18 Ile można stać i płakać nad swoim życiem? Mocno dziś poczułem, że moje serce ma być ogrodem, w którym spotkam Ogrodnika, a ja zbyt często czynię z niego grób, pieczarę, nad którą stoję i płaczę. Bóg stawiał i nadal stawia na mojej drodze różnych aniołów, którzy mnie ciągle pytają: dlaczego płaczesz? Akurat te anioły z Ewangelii nie mają imion (choć w całym Piśmie jest wiele aniołów, które imiona mają). To oznacza, że one mają takie imiona, jak ludzie, którzy staną się dla mnie aniołami. Ten mój dzisiejszy też ma konkretne imię – On wie, że to o Nim. Rozmowa z Nim to jak wypłakanie się Bogu w ramię. Że zabrano to, co dla mnie takie cenne i...
Czytaj DalejPragnienie
O, gdybyś znała dar Boży… J 4, 5 – 42 To ewangelia o mnie. Bardzo o mnie. Identyfikuję się z tą kobietą samarytańską. Przychodzi do studni zupełnie nie w porę. Bo kto chodzi czerpać wodę w tamtym rejonie w południe? Być może idzie za pragnieniem. Ale nie wie czemu, bo przecież nie spodziewa się tam nikogo spotkać. Idzie sama, choć po wodę chodziło się w jakiejś wspólnocie i to pod wieczór, kiedy skwar południa mijał. Spotykam Jezusa, który mówi mi o swoim pragnieniu. Ale ja Go nie słucham. Mam swój pomysł, stawiam przeszkody. Najpierw w ogóle dziwię się, że ze mną, grzesznikiem, chce rozmawiać. Bo przecież Żydzi i Samarytanie nie rozmawiają ze sobą, omijają się szerokim łukiem. Potem, kiedy jednak On się...
Czytaj DalejWybieraj!
Wybierajcie więc życie, abyście żyli… Pwt 30, 15 – 20 Na świecie istnieją tylko dwie drogi. Mogę się opowiedzieć za życie, dobrem, błogosławieństwem albo za śmiercią, złem i przekleństwem. A to wszystkie jest oparte na zasadzie miłości, do której Bóg się odwołuje. Bo miłość to wybór. To nie motylki w brzuchu, to nie jakieś odruchy emocji. Miłość to nie jest to, co ja czuję lub czego nie czuję. Iluż ludzi nie wybiera dobra, bo go „nie czuje”. Nie tylko, że nie chodzą do kościoła, nie modlą się (choć mają się za ludzi wierzących), ale także nie są w stanie pochylić się nad bliźnim, pomóc, wyjść ze swego ciasnego czasem świata. Bo po prostu tego nie czują… Miłość to wybór. To moje...
Czytaj DalejPójść za…
Pójdźcie za Mną… Mk 1, 14 – 20 Te słowa są niesamowitym wołaniem Miłości. Bo Jezus nie wzywa, by pójść za jakimś programem partyjnym, jakąś wzniosłą ideą, pomysłem na życie czy czymkolwiek innym. On zaprasza do pójścia za Osobą. A tego nie da się zrobić bez miłości do niej. Za drugim człowiekiem pójdziemy wtedy i tylko wtedy, kiedy naprawdę i szczerze kochamy. Więc tak naprawdę Jezus tymi słowami wzywa uczniów do… miłości. Słowa Pójdźcie za mną, które są wezwaniem do pójścia po Jego śladach (naśladowanie) można również odczytać jako: Potrzebuję Cię! Miłość jest zawsze w potrzebie, bo do istnienia potrzebuje wzajemności, odpowiedzi. Miłość w wydaniu Chrystusa jest niesamowita. Ma taką moc,...
Czytaj Dalej