Zatrzymaj mnie

Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Łk 10, 38 – 42 Kiedy Bóg przychodzi do mnie, choćby na modlitwie… gdzie ja wtedy jestem? Przyglądając się bohaterce dzisiejszego dnia – Marcie, to pytanie cisnęło mi się na usta. Czy przypadkiem nie jestem do niej podobny? Chcę spotkać się z Bogiem, chcę otwierać Mu drzwi mojego domu (serca), trwać przy Nim uważnie, słuchać Go, wypowiadać przed Nim to, co jest dla mnie najważniejsze. A jednak na modlitwie próbuję czasami sam załatwiać swoje sprawy, szukać rozwiązań po swojemu, biegać jak ta Marta po kuchni. W swoistym napięciu czy zdenerwowaniu nie wiem nawet w co ręce włożyć. Zaczynam też myśleć o innych jako o przyczynie moich problemów, obwiniam ich to, co...

Czytaj Dalej

Pozwól, by rosły

Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa… Mt 13, 24 – 30 Tym polem, na którym jest zasiana i pszenica i chwast, jest moje serce. Owszem, podobny mix znajdujemy w świecie, gdzie dobro miesza się ze złem, powstania z upadkami. Jednak odkrywam, że to główne pole jest we mnie. Na początku nie daje się wychwycić różnicy między zbożem a chwastem. Ziarno podobne do ziarna. Oba wsiane – jedno w dzień, a drugie w nocy, rosną sobie nieomal równo. Dopiero kiedy oba wypuszczają kłosy widać różnicę. Ale jest jeden problem – na tym etapie nie da się usunąć jednego bez drugiego. Wtedy nie zostaje nic. Trzeba zaczekać na czas żniw, kiedy to można spokojnie oddzielić jedno od drugiego. Kiedy patrzę wstecz na moje życie, to...

Czytaj Dalej

Widzieć i słyszeć

Szczęśliwe oczy wasze, że widzą… Mt 13, 16 – 17 Ale co widzą? Kontekst słów Jezusa jest dość jasny. Przecież tyle wieków oczekiwali na obiecanego Mesjasza i oto teraz stoi przed nimi. Czy zdają sobie z tego sprawę tak do końca? Nie wiem. Jezus chce im to jakoś uprzytomnić. Faktem jest, że to prawda – Bóg zamieszkał pośród nas. A co widzą moje oczy? Z jednej strony widzę wiele dobra, które się dzieje w moim życiu i wokół mnie. Widzę dobre intencje i pragnienia, uśmiechy i życzliwość. Widzę odwagę i chęć do działania. Dostrzegam i cieszę się otaczającym mnie światem, przyrodą, ludźmi. Z drugiej strony widzę wiele zła. Zaczynając od tego ogólnego, jak wojny, konflikty, wypadki, śmierć, choroby,...

Czytaj Dalej

Pokochać glinę

Zewsząd znosimy cierpienia… 2 Kor 4, 7 – 15 Stosunkowo niedawno ten tekst pojawił się już w liturgii i o nim już pisałem (tutaj), lecz ciągle mnie on porusza. Modląc się słowami o skarbie ukrytym w naczyniu glinianym, jakoś mocniej zwróciłem dziś uwagę na glinę, z której jestem ulepiony. Ciągle nie mogę się nadziwić Bogu, który coś tak słabego, małego i kruchego kocha, dba, troszczy się i nigdy nie wypuszcza ze swojej ręki. Bo zobaczyłem dziś, że zbyt często jeszcze w życiu koncentruję się na mojej słabości i kruchości, na moich grzechach i popękanych miejscach. Za mało zaś wpatruję się w skarb, który noszę w sobie. Rodzi się z tego wiele niepokoju, trudności lub takich postaw, o których mówi dzisiejsza...

Czytaj Dalej

Na kształt deszczu

Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi… Mt 13, 1 – 9 Wczoraj Jezus przyrównał Ojca do ogrodnika, który uprawia winny krzew. Dzisiaj zaś do rolnika, który sieje ziarno na polu. Z tego wynika, że jestem uprawną ziemią. Jestem glebą, która ma przyjąć ziarno i pozwolić mu wzrastać. A wiem dobrze, że tym ziarnem jest Słowo Boże. I znów wychodzi, podobnie jak wczoraj, że to nie ja przygotowuję siebie samego pod zasiew. Wiem, że to jest trudne do przyjęcia, szczególnie że stale nam się mówi, że powinniśmy coś robić, starać się, pracować nad sobą. Ale ta ewangelia mówi coś innego. Przecież to rolnik dba o to, by pole oczyścić z kamieni, by je zaorać, zasiać, zabronować. A potem czekać na dobrą...

Czytaj Dalej