Wyjść na spotkanie

Oblubieniec idzie, wyjdźcie Mu na spotkanie. Mt 25, 1 – 13 To wołanie rozlega się w centrum dzisiejszego tekstu. Najpierw uderzyło mnie słowo SPOTKANIE. Skojarzyło mi się z Ojcem, który wychodzi na spotkanie syna. I uświadomiłem sobie zaraz potem, że moje życie to czekanie i wychodzenie. Do tego dzisiaj Jezus porównuje królestwo niebieskie. Ta przypowieść Jezusa najczęściej koncentruje uwagę na owej oliwie, której zabrakło pannom nierozsądnym. Jednak o tej oliwie nie ma już mowy pod koniec tekstu. Panny nie zostały wpuszczone dlatego, że nie miały oliwy, bo kiedy już jej zakupiły (ciekawe, kto im sprzedał o północy?), to przecież miały. Oblubieniec mógł powiedzieć: „skoro ją teraz macie, to wejdźcie”. Nic...

Czytaj Dalej

Chodzi o Miłość

A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Łk 12, 32 – 48 Modlitwa jest oczekiwaniem na przyjście Pana. Z mojej strony mogę zrobić tylko tyle, by na to spotkanie się przygotować – zrobić wszystko. Ale to On nadchodzi, to On kołacze w drzwi i to On porusza serce. Jakże podobnie do tych słów brzmią te z Apokalipsy: „Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną” (Ap 3, 20). To czuwanie odbywa się w sercu i jest wrażliwością na przyjście Pana. Klamka jest po mojej stronie, chociaż Pan nie przychodzi z zewnątrz, lecz z mojego wnętrza. Puka delikatnie i czeka na mój...

Czytaj Dalej

Gdzie moje serce?

Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie… Mt 16, 24 – 28 Najpierw wolność. Za Jezusem mogę iść. I jeśli chcę, to wtedy mam się zaprzeć siebie samego, wziąć krzyż i Go naśladować. Jeśli chcę… Pójść za Jezusem można tylko w wolności. Bóg przyzywa do siebie na wzór atrakcyjności, która przyciąga, a nie przymusu czy powinności. Boże wołanie zawsze jest atrakcyjne i zawsze ma moc, a jest to moc miłości. Wszystko zależy od wolnej decyzji mojego serca. Czego mam się zaprzeć? Samego siebie. Mówiąc inaczej, wszystkim tendencjom w sobie do nieporządku, temu wszystkiemu, co pcha mnie ku grzechowi i wygodzie. Mam zaprze-czyć w sobie wszelkim tendencjom do oporu wobec Boga – Miłości....

Czytaj Dalej

Patrzeć na…

Lecz na widok silnego wiatru uląkł się… Mt 14, 22 – 36 Tłum najpierw zostaje nasycony, a na koniec wszyscy mający się źle – uzdrowieni. A pomiędzy tymi granicami rozgrywa się scena, która dotyka istoty mojej wiary. Jest noc, Jezus sam modli się, uczniowie przeprawiają się na drugą stronę. Wiatr mają przeciwny, więc łódź jest miotana falami. Potem do nich przychodzi po wodzie. Ich lęk przed zjawą i słowa Jezusa o odwadze. Przedstawia im się: Ja Jestem! A potem Piotr chce tego samego – chodzić po wodzie. Woda dla starożytnych to siedlisko potworów, złych mocy nieprzyjaznych człowiekowi, szczególnie te wody, które się burzyły i nad którymi człowiek nie panował. Za to Bóg nad wodami panuje. Widzimy to już u...

Czytaj Dalej

Nic

Nie mamy tu nic… Mt 14, 13 – 21 Te słowa uczniów dzisiaj mnie zatrzymały na chwilę. Odnajduję w sobie czasem taką postawę, która jest dość sporym asekurowaniem się. Nie mamy nic, bo przecież cóż to jest 5 chlebów i 2 ryby. A przecież dla nas nie wystarczy. Zabezpieczanie siebie, dbanie o swój komfort, by mi nie zabrakło. Może to dotyczyć absolutnie czegokolwiek. Byle coś mieć, byle móc się na czymś wesprzeć, choćby tego była odrobinka. Bo lepsza odrobinka, niż zupełnie nic. Tymczasem sytuacja dzisiejszej ewangelii jest nie do pozazdroszczenia. Pustkowie i późna pora. Ani miejsce odpowiednie ani czas. Wszystko niesprzyjające. Wszystko nie tak. Ciekawe, że to Jezus ich tam wszystkich prowadzi, to Jego inicjatywa, kiedy...

Czytaj Dalej