Przyjdź Duchu Święty
I wszyscy zostali napełnieniu Duchem Świętym… Dz 2, 1 – 11
Ducha Świętego odczuwam jako Kogoś, kto naprawdę mnie ożywia. Wiele momentów w życiu przeżywam jako beznadziejne, do niczego, pchające w jakiś marazm, niechęć. Szczególnie te uczucia i stany pojawiają się, kiedy upadnę, kiedy jest ciężko, kiedy trudno sobie samemu przebaczyć, kiedy coś idzie nie po mojej myśli, kiedy odzywa się mój perfekcjonizm, który chciałby, żeby było idealnie, a nie jest… Ducha Świętego doświadczam wtedy w taki sposób, że On nie pozwala mi w tym tkwić. Nawet, gdy kilka dni trwa trudny czas, to potem coś mnie pcha do zmiany nastawienia, do zatrzymania się dłuższego na modlitwie, do wyjścia z tego impasu. Tu Duch Święty. Rozpoznaję Go po owocach. Bo przychodzi jakaś odwaga, która nie bierze się ze mnie, przychodzi rozpalenie (na nowo) pragnień. To trochę jak te języki ognia, jak ten szum wiatru, który towarzyszy Zesłaniu Ducha Świętego.
Porusza mnie bardzo to, że te wszystkie znaki, opisane przez św. Łukasza są „jakby”. Bo nie da się Ducha Świętego zamknąć w schematy, w szufladki. On wymyka się mojemu rozumieniu i moim ograniczeniom. Jest Duchem, więc przenika mnie całego i przekracza mnie. Jest Życiem, które sprawia, że ciągle zmartwychwstaję (ze śmierci mojego grzechu). Jest Radością, która przekracza mój największy smutek i niechęć. Jest Pokojem, który jak głębia morza – otacza mnie, choć na powierzchni panuje sztorm i burza.
I daje mi nowy język. Dar języków służy komunikacji. Bez języka nie umiałbym mówić, więc nie mógłbym się z nikim komunikować, wyrażać siebie. Dar języków pozwala mi na nową komunikację z Bogiem, z ludźmi i samym sobą. Komunikację miłości. Żyjąc świadomie obecnością Ducha Świętego w moim życiu jestem zdolny do przyjmowania przebaczenia i do przebaczania siostrom i braciom. Jestem zdolny do wyrażania miłości, zrozumienia, empatii, troski, pocieszenia, pragnienia dobra dla innych. To Duch Święty sprawia, że mogę wchodzić w głębsze relacje z Bogiem i ludźmi.
Duch Święty powoli rozkrusza moje kamienne serce i daje mi serce z ciała. Serce czujące, kochające, pragnące dobra, wrażliwe. On przemienia mój egoizm w służbę, szorstkość w łagodność, nerwowość w cierpliwość. To wszystko sprawia we mnie On – Duch Święty. Bez Niego nie jestem w stanie powiedzieć nawet, że Jezus jest Panem, a co dopiero tak żyć.
Więc każdego dnia, ledwo się przebudzę i zaczynam ścielić łóżko, ubierać się – w tym czasie śpiewam po cichu O Stworzycielu Duchu przyjdź. Z Nim nabieram innej perspektywy życia. Dzień staje się inny, bardziej Chrystusowy. Bo Duch zawsze prowadzi do Chrystusa i w moim sercu odciska obraz Chrystusa, tak by stawał się do Niego coraz bardziej podobny. Przyjdź Duchu Święty!
To Duch Święty sprawia, że mogę wchodzić w głębsze relacje z Bogiem i ludźmi. i tak jak mówi Ewangelia Jana 3 ( 8) ;; wiatr wieje tam gdzie chce ……::
Zdaje sobie sprawę jak nic ode mnie 🙂
Ojcze, pięknie. Dziękuję za to budujące świadectwo.