Bóg pracuje
Ojciec mój jest tym, który uprawia. J 15, 1 – 8
Bóg jest tym, który pracuje. Takiego pokazuje swego Ojca Jezus w dzisiejszej ewangelii. Podobnie mówi św. Ignacy w książeczce Ćwiczeń Duchowych: Rozważyć, jak Bóg działa i pracuje dla mnie we wszystkich rzeczach stworzonych na obliczy ziemi. Znaczy to, że postępuje tak, jak ktoś pracujący [ĆD 236]. Zawsze mnie ten obraz porusza. Bóg nie jest bierny. Nie każe mi pracować, a sam siedzi sobie wygodnie i z politowaniem patrzy na moje wysiłki. On też pracuje. Mało tego, czyni to dla mnie. Jest Ogrodnikiem mojej duszy. Uprawia, przycina, oczyszcza.
Oczyszcza… na nowo mnie poruszyły te słowa, że oczyszcza mnie dzięki słowu Jezusa. Słowo ma moc oczyszczenia, uzdrowienia, nawrócenia. Nie działanie samo w sobie lecz słowo. Tylko że słowo wcielone, to znaczy słowo, którego owocem jest czyn, wypełnienie tego słowa. Słowo Boga pracującego oczyszcza mnie.
Poruszył mnie też obraz Ogrodnika i ogrodu. Św. Teresa od Jezusa w swojej księdze życia nazwała duszę człowieka ogrodem, którą można na cztery sposoby nawadniać. Biblijna Pieśń nad pieśniami również pokazuje ogród jako miejsce spotkania oblubieńca z oblubienicą. Ten sam motyw pojawia się przy zmartwychwstaniu Jezusa – to w ogrodzie spotyka kochającą do szaleństwa Marię Magdalenę.
Bóg w taki sam sposób spotyka się ze mną. W ogrodzie mojej duszy. To tam On pracuje, a wszystko czyni dla mnie. Nie jest moim rywalem, ciemiężycielem, surowym sędzią lecz pokazuje się tutaj jako Oblubieniec. Wiem, że jeśli chodzi o mężczyznę, to ten obraz nie brzmi zbyt dobrze. Bardziej się w nim odnajdują kobiety, najczęściej odnosi się go do Kościoła jako Oblubienicy Chrystusa. Jednak Bóg chce wejść ze mną w taką relację, która jest jak miłość oblubieńcza – miłość pełna wydania siebie, miłość szalona, chcąca nieustannie przebywać z ukochanym – miłość gotowa oddać życie za ukochanego.
I jeszcze motyw pracy Boga i mojej pracy. Jeżeli jestem stworzony na obraz Boży, to mam pracować tak, jak On. Mówi się, że człowiek przez swoją pracę ma kontynuować stwórcze dzieło Boga. Ale może lepiej byłoby powiedzieć, że przez człowieka to Bóg działa, pracuje, stwarza („Jezus im odpowiedział: Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam” J 5, 17). W człowieku i przez jego pracę to sam Bóg działa. Podobne brzmienie ma tekst z księgi Syracydesa, mówiący o tym, że dzięki aptekarzowi to Bóg działa, lecząc i usuwając ból (Syr 38, 6 – 8).
Pomyślałem więc o mojej pracy. Czy rzeczywiście traktuję ją jako dzieło Boga we mnie i który przeze mnie czyni dobro dla innych? Jak często chodzi tylko o to, by jakoś dotrwać do jej końca. Jak często czekam na taki czas jak teraz – strasznie długi weekend. Bo praca jest trudem, praca jest wysiłkiem, który męczy. I tak ma być. Owszem, niektórzy pracują nad miarę, niektórzy się nie przemęczają. Choć bardzo wielu ludzi chciałoby pracy lekkiej, łatwej i przyjemnej. Na dodatek dobrze płatnej. Lecz tak się nie da. Nie chodzi mi tu o żaden wyzysk czy niesprawiedliwość, których pełno na tym świecie. W pogoni za pieniądzem i wygodą ludzie są w stanie zrobić najgorsze nawet podłości i świństwa swojemu bliźniemu.
Zbyt często zapominam, że praca jest mocno osadzona w moim życiu duchowym. Jest miejscem, w którym działa Bóg i w którym mnie zbawia. Zapominam, że to On pierwszy trudzi się dla mnie, oczyszczając mnie, uzdrawiając, przemieniając. A największy trud poniósł dźwigając ciężki krzyż na Kalwarię, na którym umarł za mnie. Czy umiem przyjąć ten dar, czy umiem być za niego wdzięczny. Bo Bóg nieustannie pracuje dla mnie… a ja?
Jest Ogrodnikiem mojej duszy. Uprawia, przycina, oczyszcza………
Zastanowiły mnie te słowa o pracy – tej zwyczajnej, codziennej… Wczoraj mocno odczułam to, że to był dzień przed „długim weekendem” i rzeczywiście myślałam tylko o tym, żeby już wszyscy dali mi spokój i żebym mogła pójść do domu 🙂 Zbyt często zapominam, że moja praca może być również miejscem, w którym działa Bóg – i przez to zapominanie niestety cierpi drugi człowiek…