Przezroczysty dla Miłości
Trwajcie w miłości mojej! J 15, 9-17
Oto cel życia i jego kierunek. Miłość. Jej początek jest w Bogu, bo mamy się miłować tak, jak On nas umiłował. A droga? Jedyny rozwój duchowy, to droga schodzenia w dół, ku coraz większej pokorze, droga tracenia: Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie oddaje…
I jeszcze „Wszystko uznaję za stratę…” Flp 3, 8-14
Ta droga więc pokrywa się z drogą krzyżową. Wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci – oddać wszystko, oddać życie za przyjaciół. To prowadzi prostą drogą do mistyki, czyli zjednoczenia z Bogiem, ponieważ ta strata jest ze względu na najwyższą wartość poznania Jezusa Chrystusa. Poznanie to nic innego jak zjednoczenie z Bogiem.
Droga miłości to droga straty, droga dawania siebie na wzór Chrystusa. On, który w najgorszym położeniu swego życia nie robi nic innego, tylko daje. Kobiety płaczą nad Nim, a to On je pociesza. Matce daje syna, synowi matkę, łotrowi daje raj, wszystkim daje przebaczenie. Cały jest dawaniem, co jest odwrotnością tego, co ja robię w trudnych położeniach mego życia. Wtedy skupiam się na sobie, zamykam w swoim bólu, oczekuję wsparcia, pomocy. W tym ostatnim może nic złego nie ma, jednak… tu nawet nie chodzi o przykład Jezusa, lecz o to, by Jego sposób życia odcisnął się we mnie, by naprawdę stał się moim. Droga daleka…
Bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim… gdyż On jest we mnie, mam przyjąć Jego życie. Nie ja Go wybrałem, lecz On mnie wybrał, abym za Nim szedł i owoc przynosił. Owoc jest tylko jeden – Miłość. Mam wchodzić w miłości, by miłość ze mnie wychodziła.Mam stać się przezroczysty dla miłości, ona ma przeze mnie przechodzić.
Jest owoc, jest również nagroda. To również miłość. Nie ma innej. Ważne, czy sam ją sobie będę próbował wziąć (by potem usłyszeć „otrzymałeś już swoją nagrodę), czy zaczekam, aż Pan mi ją da. A do tego potrzebuję cierpliwości i zgody na to, czego nie rozumiem. Trudne to.
Iść za Chrystusem do końca, wpatrzony w Niego, czasem bezsilny jak Maryja patrząca na to, co robią z Jej Synem… Ale nie cierpienie nas zbawia, lecz Miłość. Mam mieć oczy patrzące inaczej. Pozwolić się zbawić Miłości, która mnie utkała i przyciąga z mocą.
Pozwolić się zbawić Miłości, która mnie utkała i przyciąga z mocą.
Ta WIELKA MIŁOŚĆ najlepiej wie co dla mnie „dobre” i dlatego poddaję się JEJ prowadzeniu