Kim jesteś?
A wy za kogo mnie uważacie? Łk 9, 18 – 22
Pytanie Jezusa miało mnie sprowokować do myślenia. Miało przenieść „ciężar” mojej fascynacji Nim z tego, co zewnętrzne, na głębię mego serca. Bo przecież Boga nie da się nigdy w pełni poznać, by móc powiedzieć, kim On jest. Zdaję sobie sprawę z tego, że znam Go bardzo powierzchownie. Widzę to szczególnie wtedy, kiedy On zaczyna mi mówić o krzyżu, cierpieniu, odrzuceniu. Nie moim – lecz dotyczącym Jego. Często jestem jak Piotr, który mówi: Nigdy to na Ciebie nie przyjdzie. Tylko nie zgadzając się na krzyż Jezusa, nigdy nie zgodzę się na swój. Nie zgadzając się na Jego odrzucenie, mojego również nie przyjmę. Będę żył w iluzji i roztrzaskam się na pierwszym lepszym zakręcie duchowym.
To pytanie jeszcze mi coś pokazało. Uświadomiłem sobie, że może tu wcale nie chodzi o to, co ja sądzę o Jezusie, czy kim On dla mnie jest. To też. Ale może przede wszystkim Jezus chce mi pokazać, jak ja naprawdę żyję. Bo pomyślałem, że to, za kogo uważam danego człowieka, wpływa na moje nastawienie i postępowanie względem niego. Jeśli ktoś w tramwaju krzyknąłby, że jest tu złodziej, lub wręcz, że ten czy tamten jest złodziejem, to nagle zaczynam być wobec niego nieufny, zaczynam szukać portfela… Coś wiem o człowieku (informacje niekoniecznie sprawdzone) i to wpływa na moje zachowanie. Podobnie, jeśli wiem, że ktoś jest do mnie przyjaźnie nastawiony, to czuję się przy nim bezpiecznie, ufnie i nawet moje ciało się rozluźnia.
Kiedy Jezus mnie pyta, za kogo Go uważam, to daje mi dużo do myślenia. Czy naprawdę jest moim Bogiem i wtedy wpływa to na moje postępowanie? Czy jest Przyjacielem, co znacznie wpływa na moje poczucie bezpieczeństwa, przyjęcia siebie i bliźnich, otwartości, bliskości i ufności? Jeśli Jezus jest dla mnie kimś obojętny, albo obcym wręcz – to dokładnie w ten sposób będę żył. Tylko że to oznacza, że taki będę także wobec wszystkich ludzi wokół mnie, wszak Bóg mieszka w każdym człowieku. Obojętność wobec Boga rodzi obojętność wobec człowieka.
Kim jesteś dla mnie, Jezu Chryste?
„Czy naprawdę jest moim Bogiem i wtedy wpływa to na moje postępowanie? Czy jest Przyjacielem, co znacznie wpływa na moje poczucie bezpieczeństwa, przyjęcia siebie i bliźnich, otwartości, bliskości i ufności? ”
Dziękuję za te słowa… 🙂
Jak sobie człowiek uświadomi, że On naprawdę JEST Bogiem i Przyjacielem – i JEST blisko, to… od razu inaczej patrzy się na rzeczywistość. Od razu, jakby się nałożyło takie prawdziwe różowe okulary – świat wygląda inaczej 🙂