Skarb w glinie
Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc… 2 Kor 4, 7 – 15
Bardzo poruszyły mnie dziś te słowa. Pokazały mi, jak wielką mam wartość i kim tak naprawdę jestem. Bo jestem gliną, stworzony ze strasznie kruchego i delikatnego materiału. Podatnego na pęknięcia, chropowatość, wyszczerbienia a nawet na potłuczenie w drobne kawałki. Ale jednocześnie w tej glinie jest skarb, który wyobraziłem sobie jak mocno świecące złoto – blask, przy którym mruży się oczy. Tym skarbem jest z jednej strony mój duch, pierwiastek życia, który dał mi Bóg, a równocześnie to On sam – Bóg, który zamieszkuje najgłębsze pokłady mojej duszy. To jest centrum mojego istnienia, środek, ku któremu mam się stale zwracać. To tam właśnie spotykam się z Bogiem na modlitwie.
Gliniane naczynie, którym jestem to ciało, o którym pisze św. Paweł. Ale ciało nie rozumiane wąsko, jako mój organizm czy powłoka, w której znajduje się dusza. Nazwałbym to bardziej cielesnością albo wręcz życiem człowieka i tak rozumie pojęcie „ciało” św. Paweł. To moje życie z jego wszelkimi przejawami: ciałem i jego zmysłami, potrzebami (jedzenia, spania, itd.). Do tego należy również komunikowanie się ze światem (mówienie, pisanie), wszelkie przejawy mojej pracy, odpoczynku, relacji. To wszystko przynależy do sfery cielesności i można nazwać po prostu życiem (Paweł nazywa to ciałem dla odróżnienia od ducha, czyli życia duchowego, skoncentrowanego na Bogu).
I to moje życie ma olbrzymią wartość, bo we mnie jest skarb (a może trzeba by wręcz powiedzieć, że to ja jestem skarbem). Nie mogę deprecjonować mojego życia „w ciele”, bo gdyby nie naczynie gliniane, to skarbu nie byłoby w co włożyć. Z drugiej strony, ponieważ naczynie jest gliniane, a więc słabe i kruche (jak słabe i kruche jest moje życie), to ma bardziej mieć wzrok zwrócony na skarb, a nie na gliniane naczynie. Ono jest świątynią Ducha Świętego, potrzebuję więc wejść do świątyni, by tam się spotykać ze Źródłem mojego życia. Zbytnia koncentracja na glinie (na tym, co zewnętrzne, światowe, cielesne) sprawi, że nie zauważę skarbu. A przecież Jezus mówi wyraźnie, bym dbał i szukał wpierw królestwa Bożego, a wszystko inne będzie mi dodane. A cóż to jest królestwo Boże? To nie jest jakieś terytorium, to po prostu panowanie Boga, który mieszka we mnie.
Na czym się koncentruję? Jeśli tylko na tym, co cielesne, co światowe, co zewnętrzne – to będę żył w większym lęku, bo przecież mam świadomość, że to życie jest kruche, słabe i jak z gliny. Ale jeśli będę często zwracał się w stronę skarbu, który jest we mnie – wtedy to, co zewnętrzne mnie nie przestraszy. Nawet gdy przyjdą cierpienia, prześladowania, niedostatek, będą mnie obalać – jak pisze św. Paweł – nie stracę nadziei, nie poddam się zwątpieniu, nie poczuję się osamotniony, nie zginę. Na tej mojej glinie ma się odcisnąć życie Jezusa, Jego konanie, Jego śmierć. Ale skarb zostaje nienaruszony, a może przez to, że będę może podziurawiony, popękany, wyszczerbiony – jak gliniane naczynie – to ten skarb będzie bardziej we mnie widoczny dla innych, będzie bardziej prześwitywał i świecił wszystkim, którzy będą wokół mnie.
Bez naczynia glinianego nie ma gdzie włożyć skarbu, ale wartość tej gliny jest zawarta w skarbie. Jestem ciałem i duchem jednocześnie – jestem człowiekiem. Boże, jak cudownie mnie stworzyłeś! Chcę być nieustannie wpatrzony w skarb, który ukryłeś we mnie, chcę być w nieustannej relacji z Tobą w moim duchu, mocą Twojego Świętego Ducha!
„Moje życie ma wartość, bo jest we mnie skarb…… bo ja jestem skarbem.” jest to prawda, którą odkrywam, której ostatnio się uczę.
Zostałam inaczej wychowana i te schematy przeniosłam na moje dzieci,( mają poczucie niskiej wartości).
Teraz coraz więcej „widzę”, coraz bardziej poznaję jak jestem kochana i coraz bardziej uczę się jak kochać bliskich, by dać im wolność, by kochać w Prawdzie…(czasami to kosztuje i boli ,ale owoce są dobre).
Panie Jezu, tak bardzo Ci dziękuję, że Jesteś …..
chcę być w nieustannej relacji z Tobą w moim duchu, mocą Twojego Świętego Ducha!