Żyjący
Jesteście w wielkim błędzie. Mk 12, 18 – 27
Prawie cały dzisiejszy dzień spędziłem w pociągu przemieszczając się z jednego krańca Polski na drugi. Gdzieś w tle jednak brzmiały mi te słowa Jezusa, który mówi do saduceuszów, że są w wielkim błędzie. Mówi im to dwa razy i jest to jedyny raz w Ewangelii, kiedy Jezus mówi te słowa do kogokolwiek. To coś znaczy. Wróciłem myślami do świąt wielkanocnych, kiedy przeżywamy tajemnicę Zmartwychwstania Jezusa. Co roku próbuję z większą głębią zdać sobie sprawę z tego, co się wtedy wydarzyło i co roku próbuję też naprawdę tym żyć.
Właśnie z tym życiem jest chyba najtrudniej. Choć od ostatniego Bożego Ciała coś się we mnie zmieniło, przynajmniej delikatnie. Wtedy to obudziłem się z silnym poczuciem, że jestem cały zanurzony w Bożej obecności, że oddycham Bogiem i Jego miłością i że nikt i nic nie jest w stanie tego zmienić. To poczucie od tamtego dnia co jakiś czas mi wraca. Dzisiaj również przyszło do mnie, kiedy jechałem kilka ładnych godzin PKP i zmęczenie coraz bardziej dawało mi się we znaki. Na dodatek wyjazd był w słońcu, ale po ok. trzech godzinach niebo zasnuły chmury, zrobiło się szaro i deszczowo.
Taki trochę zmęczony chwyciłem w pewnym momencie za różaniec i rozpoczynając modlitwę uświadomiłem sobie, że Pan jest teraz przy mnie. Niezależnie jak się czuję, co myślę i jak bardzo bym się nie starał, albo wcale nie starał – On JEST. I nic nie jest w stanie tego zmienić. To poczucie pozwoliło mi wejść w modlitwę z nadzieją i otwartością. Dało jakby nowe siły na to, by to spotkanie z Nim w modlitwie różańcowej było naprawdę owocne. Pomogło mi również w uspokojeniu różnych lęków i obaw związanych z moją nową pracą, które w tej szaro-burej aurze się obudziły we mnie.
Gdyby nie zmartwychwstanie, którym dziś mówi Jezus, to wszystko byłoby mrzonką. Dobitnie mówi o tym św. Paweł – gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, moja wiara byłaby daremna. Błąd saduceuszów: ówczesnych i dzisiejszych jest bardzo brzemienny w skutkach. Bo można żyć dobrze, spełniać normy i przykazania, dobre uczynki, być uczciwym i prawym człowiekiem – ale nie mieć doświadczenia żywego i działającego Boga. On i tak będzie działał. On i tak jest obecny, bo jest Bogiem. Tylko że człowiek nie jest w stanie wtedy dotknąć istoty rzeczy. Szczególnie tego, że tu nie chodzi o prawo, przykazania, cnotliwe życie. Tu chodzi o relację z Żyjącym.
Panie mój, choćby mnie to miało boleć i kosztować – obym nigdy nie zerwał tej relacji, którą Ty podtrzymujesz swoją łaską i na której bardziej Ci zależy niż mi. Obym nigdy nie odpadł od Twojej miłości i łaski!
Obym nigdy nie odpadł od Twojej miłości i łaski!
Panie trzymaj mnie mocno za rękę nawet jak będę oporna
„On JEST” – Dziękuję, Ci Panie, że dałeś mi poznać, że Jesteś.
Niestety tak często daję się ogarnąć codzienności, zmęczeniu… i zapominam { wtedy gubię się, lękam} …
Panie Jezu ucz mnie proszę ciągle wracać, ciągle na nowo odkrywać, że Jesteś.
Dziękuję za to przypomnienie o nieustannej obecności Boga… ta świadomość daje ogromny pokój i radość. I tak łatwo się o tym zapomina.