Boże Ciało
Bo jesteśmy tu na pustkowiu… Łk 9, 11b – 17
Chwilę po obudzeniu, uświadomiłem sobie dzisiaj, że żyję w Bogu, że teraz właśnie znajduję się w Nim. Niedawno rozważałem te mocne i głębokie słowa św. Pawła, które wygłosił do Greków na Areopagu: W Nim bowiem żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 22 – 31). Nie wiem, skąd to poczucie do mnie przyszło, ale wstając i ubierając się, trwałem w tym – w takiej uważności i skupieniu na tym, że Bóg jest przy mnie, otacza mnie, że oddycham Jego obecnością i miłością.
Krótko potem pomyślałem o dzisiejszym święcie – Bożym Ciele. Uświadomiłem sobie, że przyjmowanie Boga pod postacią Chleba i Wina stało się dla mnie na tyle rutynowe, że zbyt często nie mam świadomości, co się tak naprawdę w tym momencie dzieje. A to sam Bóg mi się daje. Nie tylko, że oddycham Nim, jestem w Nim zanurzony, otacza mnie, ale On w sposób namacalny chce mnie wypełnić niejako „od środka”. Jest tam na sposób duchowy zawsze, mieszka we wnętrzu mej duszy – w najgłębszej i najintymniejszej jej części. Ale przyjęcie Chrystusa w komunii sprawia coś jeszcze – dotykam Go moim językiem, potem przechodzi przez przełyk do żołądka, a stamtąd do mojej krwi. Wypełnia mnie całego tak namacalnie. Bóg, który chce być tak blisko mnie…
Poruszyły mnie też dziś słowa Jezusa, kiedy uczniowie stwierdzają, że są na pustkowiu. Wy dajcie im jeść – pada odpowiedź. Najpierw pomyślałem o momentach, w których duchowo czuję się jak na pustkowiu, w jakiejś oschłości, poczuciu pustki. Jezus jakby zdawał się dziś do mnie mówić: nakarm siebie, daj sobie jeść. Ale na pewno nie mam nakarmić siebie samym sobą. Ani nie tymi wszystkimi zapychaczami czasu i emocji, jak internet, telewizja, objadanie się słodyczami i co tam jeszcze można znaleźć na podorędziu. W czasie oschłości czy pustyni to sam Jezus chce mnie nakarmić tym, co jest we mnie. Bo przecież uczniowie przynoszą to, co mają – pięć chlebów i dwie ryby. Bóg chce mnie nakarmić czymś, co jest moje, ale przez Niego pobłogosławione, Jemu oddane.
Pomyślałem też o innych ludziach. Stale mam przynosić do Jezusa moje pięć chlebów i dwie ryby i mam się nimi dzielić z innymi. Nawet, gdy jestem na pustkowiu (duchowym) i chciałbym zrzucić tę robotę na kogoś innego. Czuję, że to do mnie Jezus mówi: Daj im jeść! Bo Bóg potrafi napełnić moje pustkowie swoim błogosławieństwem oraz obfitością darów czy łask. On chce karmić mnie, wypełniać moją pustkę i głód (a przeze mnie innych ludzi) – przede wszystkim sobą, Bogiem, który jest bliżej mnie, niż ja sam siebie…
Dziękuję Ojcze. Czuję, że jestem właśnie na pustkowiu i niewiele rzeczy do mnie trafia…Ty jednak podkarmiłeś mnie tym słowem. Żyjesz tym, o czym piszesz, jesteś prawdziwy i dlatego do mnie przemawiasz. pozdrawiam