Piątek, 10 maja – dzień 1
Tekst: Rz 8,22-27
Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia.
Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując – odkupienia naszego ciała. W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której [spełnienie już się] ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak, nie oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy.
Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą.
Obraz: zobacz siebie w miejscu lub sytuacji w której czujesz się bezpiecznie. Możesz wyobrazić sobie siebie w bezpiecznych ramionach Ojca lub Jezusa.
Prośba: o zaufanie, że Bóg ma bezpośredni dostęp do Twojego serca oraz że składa w nim różne dary i daje im wzrost.
Punkta do modlitwy:
1. Posiadamy pierwsze dary Ducha. Bóg rozpoczął już w nas swoje dzieło. Mimo, że jeszcze jesteśmy w procesie rodzenia się, jeszcze dalecy od doskonałości, słabi, podatni na pokusy, upadki, zranienia… jeszcze cieleśni (w znaczeniu: przywiązujący wagę bardziej do tego, co przemija, co łatwo jest posiadać, niż do tego, co trwa, czyli do życia w Bogu), a jednak już w jakimś sensie duchowi. A jednak – możnaby to tak ująć – słońce już w nas wschodzi; czy inaczej: ziarno już kiełkuje. Te dwie rzeczywistości są w nas w jakiś dziwny sposób połączone. Jednocześnie znamy już przedsmak nieba, a z drugiej w jakiś niezrozumiały sposób bardzo łatwo nam od tego odpaść, jakby bezwładnie zostać w tyle. W ten sposób, z tego rozdarcia rodzi się tęsknota, którą Paweł barwnie opisuje jako wzdychanie całą swoją istotą, wyczekiwanie… Czy zauważasz w sobie tę tęsknotę? Z jednej strony: obdarowanie, a z drugiej: jeszcze niepełne zjednoczenie z Bogiem? Czy dostrzegasz wschodzące, coraz bardziej widoczne w Tobie Słońce – Jezusa? Jakie są Twoje dary Ducha? Już w nich Bóg daje Ci siebie. Ale można Go znaleźć także w samej tęsknocie za Nim.
2. I już i jeszcze nie. W nadziei już jesteśmy zbawieni. Z jednej strony jest to zbawienie, które już w nas działa, moc Jezusa, która już teraz nas przemienia, sprawia, że Jego i nasze życie są sobie coraz bliższe. A z drugiej strony jesteśmy – możnaby to tak ująć – dopiero (i już!) „przy nadziei”. A może odwrotnie… może to bardziej Bóg jest przy nadziei, nosi nas pod sercem i cierpliwie czeka, daje nam cały potrzebny czas na spokojny wzrost. Pomyśl o swoich różnych nadziejach. Czego dotyczą? Na co masz największą nadzieję?
3. Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Bóg z nadzieją towarzyszy naszemu rozwojowi. Więcej, On ten rozwój sam w nas sprawia. To tak, jakby cierpliwie i z miłością rzeźbił dzieło sztuki… tyle że to dzieło sztuki jest żywym człowiekiem. Jednak czasem straszliwie nieporadnym, nie wiedzącym ani co zrobić ani jak… wtedy jesteśmy prowadzeni za rękę, podtrzymywani jak ktoś, kto na nowo musi uczyć się chodzić. Mamy zapewnienie, że wtedy „sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami”. Jesteśmy całkowicie w Jego opiece, ogarnięci Jego troską. Podtrzymuje nas, leczy strumieniem modlitwy, który sam wpuszcza do naszego wnętrza, przenika nasze serca. Bóg jest w Twoim sercu u siebie. I sam w nim działa, aby wydobyć na powierzchnię Twoją świętość. Możesz być tego pewien nawet jeśli jeszcze zupełnie nic takiego nie dostrzegasz. Jednak w nadziei już jesteśmy zbawieni.
Na koniec porozmawiaj z Jezusem o tym, co wydarzyło się podczas tej modlitwy, co Cię najbardziej poruszyło. Postaraj się, by była to jak najbardziej szczera rozmowa, otwarta i pełna odwagi w wyrażaniu tego, co naprawdę czujesz, a co jest związana z tą modlitwą. Prosząc o Ducha Świętego odmów bardzo powoli Hymn do Ducha Świętego (O Stworzycielu Duchu przyjdź).
Autorką wprowadzenia do modlitwy jest Natalia Żelasko