Odcinać zło
Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Mk 9, 38 – 48
Zazdrość to groźna choroba duszy. Uczniowie dzisiaj pokazują jedną z jej twarzy. W pewien sposób próbują odciąć kogoś, kto czyni podobne rzeczy do nich, a nie chodzi z nimi. Jakby byli zazdrośni i chcieli strzec tego, czego ich Mistrz im udzielił. Lecz Jezus to wszystko prowadzi na inny, głębszy poziom. Mówi o odcięciu ręki, nogi, wyłupaniu oka. Tylko dlaczego? O co tak naprawdę chodzi? Przecież ręka i noga i oko są dobre, tak jak cały człowiek – stworzone przez Niego.
Pokazało mi to, że to nie człowieka mam odcinać od siebie, nie jego separować od siebie. Nie mam również odcinać sobie ręki czy nogi, ani niszczyć wzroku. Mam zajrzeć do swego serca i odciąć w nim to wszystko, co mnie separuje od Boga, od dobra – to wszystko, co jest mi powodem do zła, grzechu. To mam odcinać, nic innego. Wszystkie pokusy, cały chaos płynący tak często ze świata, złe myśli – to mam odcinać. Bo tekst mówi o grzechu, w który mogę wpaść i który spali mnie jak ogień.
I ostatnia rzecz… Boża wszechmoc objawia się najpełniej w łasce przebaczenia i miłosierdzia. Nie w burzy, nie w huraganie, nie w trzęsieniu ziemi, nie w cudach, znakach… Boża wszechmoc – powtórzę to jeszcze raz – objawia się najpełniej w łasce przebaczenia i miłosierdzia (mówi o tym choćby dzisiejsza Kolekta, czyli modlitwa na początku Mszy, albo pierwsza modlitwa o tajemnicy pojednania). Co to znaczy? Kiedy czuję w sobie słabość do tego, by odcinać się od zła, kiedy czuję czasem bezsilność w walce z pokusami – jest On, który okazuje mi swoje miłosierdzie. Jest On, Pan i Zbawiciel, który walczy we mnie i dla mnie. Jest On, Jezus Chrystus, który przebacza mi wszelką słabość i niemoc.
Panie, dziękuję Ci.